 |
nie bierz się za to - już zawsze będę wielbić naleśniki z monte, zawsze będę wyjmować z herbaty cytrynę i wsuwać ją bez krzywienia, zawsze będę chodzić z uśmiechem na mordzie, w szerokich bluzach i firmowych butach. kurde, jeżeli tak bardzo chcesz wprowadzić jakieś zmiany w moim życiu to łap serce i cholerny status związku na fejsie.
|
|
 |
uśmiech wpełzał na twarz, oczy iskrzyły się tajemniczo budząc przypuszczenia, że coś biorę, a w piersi dziwnie szumiało - te awarie serca przez Jego metr osiemdziesiąt.
|
|
 |
- bierze mnie coś. - wykrztusiłam po powrocie do domu rzucając na podłogę plecak. mama spojrzała na mnie znad patelni uważnie oceniając mój stan zdrowia. - zaraz Ci coś podam, połóż się. - okay, mimowolnie poszłam do salonu i walnęłam się na kanapę. już po dwóch minutach chuchając i upijając po łyku gripexa z kubka, rozmyślałam, jak abstrakcyjne to jest, bo w sumie to nie żadna grypa, czy katar, a zakłócenia w sercu.
|
|
 |
zaśmiał się. - wróciłem. prosiłaś, żebym wrócił. kurwa, jestem. - syknął buchając mi dymem z papierosa w twarz. łzy zapiekły pod powiekami. - przestań... zniknij. - zdołałam z siebie wykrztusić po czym odruchowo odwróciłam wzrok. znów chciał mnie zniszczyć, znów chciał spojrzeniem zagarnąć władzę nad moim sercem. zdobyć, zostawić. gorąca chmara Jego oddechu, po czym krótki, pewny pocałunek. - niedostępna. - mruknął z wyczuwalnym z podziwem. - mam czas, kot. wiesz, że zdobędę to, czego chcę.
|
|
 |
c.d / nagle zadzwonił dzwonek na lekcje. -to po tej lekcji idziemy gdzieś na spacer mała ? - a Twoja dziewczyna? zapytałam . - Ty jesteś ważniejsza. mineło pół roku, a ja nadal pamiętam smak Twoich ust, pamiętam to, jak się do mnie przytulałaś, pamiętam jak się śmiałaś gdy Cię łaskotałem . Nadal Cię Kocham . - ja też tęskniłam . tylko tyle udało mi się wykrztusić. Dał mi buzi w policzek, i z uśmiechem na twarzy poszłam na lekcje. / piierdolsystem
|
|
 |
weszłam z przyjaciółką do szkoły. nagle zobaczyłam jego, z nową dziewczyną. chciałam podejść, przywitać się i życzyć szczęścia. - nie! nie rób tego! powiedziała Baśka. - ale dlaczego? przecież to nic takiego. syknęłam. więc podeszłam, chciałam powiedzieć Mu cześć, i właśnie wtedy spojrzał na mnie tak, jakby mu znowu zależało, choć doskonale wiedziałam, że ma dziewczynę. - siema . wyjąkałam. - cześć ślicznotko. odpowiedział . - ślicznotko ?! powiedziała wkurzona Natala, jego dziewczyna. -idź już na lekcje Kochanie, po lekcji czekam tam gdzie zawsze. powiedział Michał. staliśmy w ciszy z dobre 10 minut, aż wkońcu się odezwał i zapytał co słychać. - a u mnie dobrze. jakoś daję sobie radę.a u Ciebie? jak z Natalą się układa? spytałam. -daj spokój. to pusta lalka, która piszczy gdy złamie paznokcia. odpowiedział . zaczęliśmy się śmiać. c.d.n.
|
|
 |
nie, nie miłość. po prostu wydaje mi się, że ktoś wytatuował na moim sercu Jego imię.
|
|
 |
pewność, że nigdy nie będziemy sami. że nie opuścimy mieszkania z torbą na ramieniu trzaskając drzwiami. nie pójdziemy przed siebie, bo zwyczajnie będzie zależało nam zbyt mocno. utkniemy w zamknięciu, którym będzie ta boska przyjaźń, zobowiązująca za każdym razem do pozostania i pilnowania mimo wszystko tyłka tej drugiej osoby.
|
|
 |
chciałam Go w tych startych jeansach z plamką po farbie na wysokości kolana, szlugiem między palcami, w szerokiej bluzie, z boskim uśmiechem, szczerzącego się, jak wariat.
|
|
 |
nie znoszę jesieni, bo kiedy tylko założę coś cieńszego od razu napierdala mnie gardło, jest zimno, ciągle marzną mi palce, niekiedy nieruchomiejąc do tego stopnia, że stają się najzupełniej bezużyteczne. nie znoszę jesieni, bo to główny natłok sprawdzianów, prac klasowych i innych w ten deseń. nie znoszę, bo to jesienią się pojawił, jesienią mnie w sobie rozkochał, jesienią oddałam Mu serce, jesienią odszedł.
|
|
 |
w tej niespełna minucie przelał mi do świadomości zasady na kolejne zagranie w tej grze. wypuszczając chmarę ciepłego oddechu na płatek mojego ucha zapowiedział, że nie potrzebuje szczęścia, a chce po prostu żyć, z czym beze mnie nie da rady.
|
|
|
|