 |
|
I staję się tym kim najbardziej nie chciałem być. Stoi przy mnie tyle osób, a nie zna mnie prawie nikt.
|
|
 |
|
balansuję wciąż pomiędzy pragnieniami zupełnej samotności, by czytać i pracować, a tak wielką potrzebą ludzkich gestów i słów.
|
|
 |
|
Wyobraź sobie, że nie żyjesz, ale jesteś jeszcze wrażliwy na bodźce. Widzisz i rozumujesz, ale poza tym jesteś martwy. Tylko patrzysz. Rozpoznajesz przedmioty, ale nie żyjesz. Człowiek może umrzeć i mimo to dalej egzystować. Czasem bywa tak, że to co widać w oczach jakiegoś człowieka, umarło, kiedy ten ktoś był dzieckiem. To coś jest martwe, ale wciąż patrzy. Spogląda na ciebie nie tylko puste ciało, ale jeszcze coś, co w nim jest, coś, co umarło, ale jeszcze patrzy. Patrzy i nie może przestać.
|
|
 |
|
włączam pauzę. nie mam siły żyć, oddychać i radzić sobie z problemami. wysiadam i uciekam z tego świata. nie ogarniam, tego spaczonego społeczeństwa i chciwości osób bliskich. nienawidzę kłamstwa, obłudy i arogancji. gdzie szczerość wyrażana poprzez własne zdanie, a nie wypowiadanie zbędnych wulgaryzmów? gdzie ten szczery uśmiech, który został wyparty przez sztuczność uczuć? gdzie jest miłość, ta prawdziwa, szczera i odwzajemniona? gdzie prawdziwi przyjaciele? pytam, gdzie? / notte.
|
|
 |
|
myślała o nim zawsze. każdego dnia wsiadając do autobusu siedział w jej głowie, gdy ona zapatrzona w otaczający ją tłum wsłuchiwała się w teksty grubsona. w chwili gdy wysiadała, przypominała sobie jego uśmiech i uśmiechała się sama do siebie, a otaczający ją ludzie dziwnie na nią spoglądali. szła przez park, chłodny wiatr otulał jej twarz, a ona zamyślona przypominała sobie jak delikatnie muskał jej szyję ciepłymi ustami. momentalnie robiło jej się cieplej. czekając na światłach wpatrywała się w niebo. miało taki sam kolor jak jego oczy. uwielbiała wpatrywać się w tą niebieską przestrzeń widniejącą w jego tęczówkach. szła powolnym krokiem i analizowała, każde jego słowo skierowane w jej stronę. dochodziła do szkoły, czasem widywała go w tłumie. jej serce biło tak mocno, jakby zaraz miało wyskoczyć lub połamać żebra. wiedziała, że to coś więcej niż zauroczenie, a motylki w brzuchu podpowiadały jej, tak kochasz go i znów miały rację. / notte.
|
|
 |
|
usiądę i zacznę pisać. wymienię wszystkie dni w których byliśmy razem tacy szczęśliwi. nie zajmie mi to dużo czasu, bo sam wiesz, rzadko takie miewaliśmy. następnie zacznę wymieniać wszystkie awantury i niepotrzebne sprzeczki. uronię przy tym kilkadziesiąt łez, aż w końcu wezmę się w garść by pisać dalej. poinformuję cię, że to co było już dawno minęło i nie opłaca się do tego wracać. gdzieś na końcu umieszczę moje zdjęcie. na mojej twarzy zagości uśmiech. tak. teraz, po nieszczęśliwym zakończeniu przyszedł czas na nową bajkę. jest całkiem dobrze, jestem cholernie szczęśliwa i wreszcie naprawdę zakochana. teraz wiem co to znaczy kochać i wiedzieć, że to on jest tym jedynym. teraz mam osobę, dla której gotowa jestem poświęcić naprawdę dużo. nie bój się, nie dam ci tych zapisanych uczuciami kartek. przecież wiesz jak u mnie i wiesz, że nareszcie sobie radzę. ja wiem, że u ciebie ciężko i zatapiasz smutki w kieliszku wódki, ale teraz już z tego powodu jest mi wszystko jedno. bywa. / notte
|
|
 |
|
Chciałem, abyś była zawsze ze mną. Chociażby w myślach... Musiałem wierzyć, że jesteś obok. Marzenia o Tobie zabrały mi nawet sen, żeby w snach Cię nie zabrakło. A.V.
|
|
 |
|
Życie to gra, w której zawsze zwycięża los. A.V.
|
|
 |
|
gdzieś między końcem początku, a początkiem końca, zgubiliśmy się, zatracając w sobie. niczym narkomani na głodzie, odliczaliśmy kolejne sekundy, do zastrzyku siebie nawzajem. po czasie nie potrzebowałam prawdziwych prochów. wystarczający odlot zapewniały mi jego delikatne pocałunki. chciałam uzależniać się każdego dnia bardziej, choć wiedziałam, że jest bardziej niebezpieczny niż prawdziwe narkotyki. od niego nie było ucieczki, w żadnej klinice, na żadnym odwyku. nawet na końcu świata. tak jak w końcu prochy wypłuczesz z żył, to jego z serca nie pozbędziesz się nigdy./nieswiadomosc
|
|
 |
|
Mówisz, że masz ciężkie życie? Gdybyś żyła tak, jak ja nie dałabyś rady przeżyć jednego dnia. A mimo to, ja nigdy nie narzekam. A.V.
|
|
 |
|
Jego oczy były tak pozbawione wyrazu, że aż błagały życie o trochę litości. A.V.
|
|
 |
|
Pod zerem może nie być nic, albo znajdować się wszystko. Tak samo jest z milczeniem. Może wyrazić więcej, aniżeli mieści się w jednostkach liczbowych i zasobie słów. A.V.
|
|
|
|