 |
Już mam dosyć tej postaci, już udowodniłem rolę życia, kto klepnie koniec ujęcia i będę mógł zanurzyć się w samotności, zdejmując ten jebany uśmiech?
|
|
 |
O mnie nie wolno zapomnieć, takie są zasady
|
|
 |
Słucham w zapętleniu muzyki dusz nieszczęsnych, chciałbym jeszcze pocierpieć. Jeszcze chwila, jeszcze jeden dzień aby coś czuć, zanim podmuch ogrzany słońcem oczyści z myśli, zanim na gałęziach kolczastych uczuć słońce zrodzi nowe życie, a blask z nad horyzontów będzie budził nadzieją nie tęsknotą. Zobaczysz mnie wpatrzonego w promienie, ręce szeroko będą chwytać zachwyt między palcami, uśmiech będzie równie prawdziwy jak ból zakopany na dnie serca, wola by iść dalej równie silna jak tęsknota kłująca z każdym krokiem, który nas rozdziela. Żegnaj.
|
|
 |
nigdy nie sądziłam, że powiem to w takim wieku. w życiu nie pomyślałabym, że moja nienawiść i chęć ucieczki będzie aż tak silna. w końcu to mój dom, w którym uwielbiam się zaszywać. moja kuchnia, którą tak wiele razy naraziłam na spalenie. mój taras, na którym kocham przesiadywać wieczorami z kubkiem kakao. moje miejsce na ziemi, za którym będę tęsknić. ale nie mogę tu być - nie dam rady. muszę uciec, jak najdalej - dla samej siebie, dla uratowania mojej psychiki i ogarnięcia nerwów, które są już w strzępkach. chcę być jak najdalej stąd - bo mnie niszczy ten dom, te wspomnienia, to wszystko co się tu wydarzyło i co dzieje się aktualnie. a ja nie dam rady, jeśli tu zostanę.
|
|
 |
czy ty wiesz, że oddałabym wszystkie twoje zasrane anioły, za jedną godzinę z nim? tą jedną, jedyną godzinę. żeby mu powiedzieć to czego nie zdążyłam. wiesz co powiedziałabym mu jako pierwsze? powiedziałabym mu, że najbardziej żałuje tych wszystkich grzechów, których nie zdążyłam z nim popełnić.
|
|
 |
z pokorą znosiłam wszystkie, nowe panienki u twojego boku. z ogromnym bólem znosiłam to, jak stopniowo cię traciłam, ale dziś wiem, że to czekanie było warte twoich słów: i mimo tego, że w życiu miałem wiele kobiet, nie znalazłem żadnej, która chociażby w połowie była tak cudowna, jak ty.
|
|
 |
kobieta może w każdej chwili i z każdego powodu, przywołać każde wydarzenie z przeszłości bez względu na czasowy i przestrzenny dystans, zmodyfikować je, wyolbrzymić, upiększyć albo całkowicie przerobić, aby pokazać męźczyźnie, że jest albo był: nieczuły, uparty, tępy, oszukańczy, że się mylił lub/i jest niedorozwiniętym umysłowo idiotą.
|
|
 |
książka z biblioteki, jest jak facet, który miał mnóstwo kobiet. przychodzi do ciebie i czujesz, że pachnie kimś innym. niby go kochasz, chcesz z nim być, chcesz to wszystko pojąć, ale wiesz, że był dotykany przez inne. najgenialniejsza książka odpada, kiedy jest poplamiona, popisana. ktoś ją miał, ktoś ją czytał i ktoś swoim tłustym wzrokiem próbował skumać, o co w niej chodzi.
|
|
 |
Nie ma to jak spotkać ludzi tak rozczorowanych jak ja. Pogadajmy o tym jak było dobrze, o nadziei, która wypaliła się i czasem błyśnie w naszych oczach gaszona doświadczeniem.
|
|
 |
Światło i cień, rodość i jęk, odwaga i lęk. Już trudno rozpoznać czy to noc czy dzień.
|
|
 |
Tyle smutnych ludzi, tylu błąka się po tym lesie. Jedni świecą sobie latarkami w oczy udając, że wszystko mają, inni krążą jak wilki, zdziczali od ucieczki przed bólem. Idę i jem gorzkie owoce, czasem przysiądę i posłucham, czasem rozbawię, samemu dławiąc się od goryczy, a czasem zapomnę, że to las, że jest ciemno, że owoce były trujące.
|
|
|
|