|
nie będę jadła, kocham Cię, o śnie zapomnę, kocham Cię, i gdy odejdę-nie przestanę
|
|
|
stałam się przezroczysta, wypełzał ze mnie fragment ciała, choroby, poświaty złych myśli. czy może istnieć na Ziemi tak szalona, jedyna, wierna i niezaprzeczalna miłość jaką ma ćpun do narkotyku? miłość, która niesie w sobie wszystkie formy zniszczenia.
|
|
|
wszystko bez sensu, lecz nic bez znaczenia
|
|
|
czekając na październikowy cud
|
|
|
wiele razy patrzyłam w niebo, wiele razy patrzyłam w Twoje oczy, płacz kochanie, płacz, bo czas przemija szybko, przyrzekam teraz... nigdy Cię nie zawiodę
|
|
|
jesteś moją ostatnią nadzieją
|
|
|
niepokój istnienia powracał, niepokój pustki, niemocy, zagubienia, to dziwne... przecież nie trzeźwiałam.
|
|
|
miłość to fizjologiczna psychoza, całkowite zwężenie procesów poznawczych i intelektualnych, zaburzenie świadomości, rozszczepienie emocji i działania, bywa nieuleczalna.
|
|
|
jak mam żyć, kiedy nie rozróżniam świata zewnętrznego od rojeń i fantazji?
|
|
|
z samotnością w sercu, z pragnieniem w głodnych oczach, z rezygnacją w dłoniach, kocham.
|
|
|
poszłam daleko w głąb siebie, w straszliwy labirynt i oślepłam tam wewnątrz i już niczego nie uda mi się zobaczyć ponad to, co już zobaczyłam, i widziałam samotność, smutek i wielki żal, i chwilę radości, która nie należała do mnie.
|
|
|
jaki jest rozmiar tęsknoty, jak głęboko trzeba się w niej zanurzyć, by przestać krzyczeć? przytulić się do jej dna. wtedy nie czujesz wypychania na powierzchnię bólu.
|
|
|
|