 |
Raz wszystko rzycić w pizdu i iść odnaleźć nową , lepszą przyszlość
|
|
 |
Muszę sobie radzic sama. Nie wpieprzajcie sie w moje życie . Sama poradzę sobie z tymi problemami ... !
|
|
 |
-Ale to nie wypada ! -krzyknęła oburzona mama. z miną wyrażającą więcej niż tysiąc słów, spoglądała na córkę, w której złość wzbierała z sekundy na sekundę.- Nie wypada?!- krzyczała również, gwałtownie wstając od stołu.- Gówno mnie obchodzi co według ciebie mi wypada a co nie !- wrzasnęła na matkę, która ze zdziwienia otworzyła usta.- Gdy miałam pięć lat, wchodziłam na krzesło i recytowałam wierszyki na wszystkich rodzinnych imprezach. gdy miałam dziesięć lat rzępoliłam na skrzypcach, bo tego chcieliście. gdy miałam trzynaście lat poszłam do szkoły, którą to wy mi wybraliście. dziś mam siedemnaście i pozwolicie, że sama zadecyduję co mi wypada a co nie! - jej rodziców zatkało z wrażenia. co się stało z ich poukładaną córeczką?- Pora na zmiany! Nie będę całe życie robiła tego, czego oczekujecie! Dość ! -chwyciła kurtkę i wybiegła w noc, gdzie czekał On, jej miłość pachnąca drogimi perfumami i dymem. ale przecież nie wypadało kochać kogoś takiego. tylko, że ona miała to gdzieś./N
|
|
 |
czuję jakbym nigdy nie miała wyjść z tego stanu. jakbym miała do końca życia pozostać w tym zatęchłym pokoju, do którego od wielu dni nie zaglądały promienie słońca. nie uwalniając serca spomiędzy coraz bardziej widocznych żeber, żeby tłukło się o nie, aż do ubłaganego 'stop'. klucz w zamku, klucz tyle czasu nie przekręcany. osiadł na nim szary kurz. zamknęłam te drzwi bardzo szczelnie, modląc się aby mój ostatni oddech nie uciekł przez żadną szparę. myślę, że jest uwięziony. tak jak ja, w tych ścianach umazanych szkarłatną farbą. farba ? nie, to krew. moja krew, której chyba mam coraz mniej. ale myślałam, że to dobrze, choć moje myśli były dalekie od dobroci. poruszałam ustami, ale nie mówiłam. otwierałam oczy, ale nie widziałam. słuchałam, ale nie słyszałam. moje serce biło, ale ja już nie żyłam./nieswiadomosc
|
|
 |
|
siedział z kolegą u kumpli, oni byli kompletnie pijani , on czysty jak łza. - idę się zabić. - wyjąkał ubierając kurtkę, wyśmiali go nawet nie próbując go zatrzymać, w ogóle ich to nie wzruszyło. wyszedł, nie było go z dobrą godzinę. przyszła do nich jego była dziewczyna, zapewniona, że śpi u nich pijany. - gdzie on jest? - zapytała. - wyszedł. - wybełkotał jeden. - jak to? gdzie? - zadała kolejne pytanie. - powiedział, że idzie się zabić. - zaśmiali się wszyscy. wybiegła z domu dzwoniąc do przyjaciela, po chwili razem zaczęli przeszukiwać okolice. rozdzielili się, nagle ona zaczęła panicznie krzyczeć, kiedy jej przyjaciel dobiegł do niej zobaczył go widzącego na sznurze, zatkał jej oczy i przytulając ją mocno zapewnił, że zawsze będzie przy niej. w kieszeni zostawił list do niej w którym pisał, że nie potrafił bez niej żyć, że ona go nie kochała, z miłości oddał swoje życie. a tego dnia gdy go szukała chciała wszystko naprawić i znów być przy nim. /
grozisz_mi_xd
|
|
 |
PMD48- Ostatni Krok ... !
|
|
 |
Przestań się oszukiwać dziewczyno. Gdyby mu zależało to by znalazł sto sposobów, żeby się z Tobą skontaktować. Nie odzywa się? Szuka sto powodów, dla których zawsze "nie może". Przejrzyj na oczy, mała.
|
|
 |
- Otwierajcie szampana! -krzyknęła przyjaciółka, jej chłopak sięgnął po butelkę i zaczął się z nią mocować. żałowałam, że On nie mógł być teraz ze mną, jednak z tymi ludźmi, z moimi najlepszymi przyjaciółmi - to było coś niezapomnianego.- No szybciej! - krzyknęłam. wszyscy zebrali się już wokół stolika. po chwili szampan lał się do kieliszków. zegar zaczynał bić dwanaście razy. - Szczęśliwego Nowego Roku ! - krzyknęliśmy naraz, stukając szkłem.- Oby był lepszy od poprzedniego!- dodałam. od czwartego do dziesiątego uderzenia, piłam musujący alkohol. składałam życzenia przyjaciołom. wtedy zadzwonił. - Tak? - Najlepszego, kotku. - powiedział a kąciki moich ust podniosły się ku górze.- I.. - Co ? -Życzę Ci szczęścia w życiu.- O tak, na pewno będziemy... - Beze mnie. Ten Nowy Rok.. Rozpoczęłaś i przeżyjesz... beze mnie. To koniec. Dobranoc, mała. - powiedział i rozłączył się. usiadłam omal nie upadając. huk fajerwerków zagłuszył moje serce. zagłuszył szloch. kieliszek wypadł z ręki./N
|
|
 |
teraz się pozbierałam. nie jestem już tak perfekcyjna jak wcześniej, nie potrafię już tak pięknie żyć,nie potrafię szczerze się śmiać. ale jestem. wstaje z łóżka żeby przeżyć kolejny cholernie pusty dzień .
|
|
 |
uwielbiam luźne spodnie, trampki, reggae, miętowe winterfresh, nieprzyzwoite zachowania, przekleństwa. no i gdzie mi tu wyjeżdżasz z ' księżniczką ' ? proszę Cię, pomyśl .
|
|
 |
-Co pani dolega?
-Tęsknię.
-Proszę pani, na to się nie choruje.
-Panie doktorze, ale na to się umiera, prawda?
|
|
 |
Bo ja jestem tą cholernie sentymentalną idiotką, która siedzi na parapecie,
patrzy w gwieździste niebo i wspomina każdą chwilę z Tobą.
|
|
|
|