 |
|
albo jestem zbyt wrażliwa , albo to ludzie tak mocno krzywdzą..
|
|
 |
|
Siedziała w jego ciepłych ramionach, trzymał tak
mocno jakby zaraz ktoś miał mu ją odebrać.
Pieścił jej dłonie, a do ucha szeptał najpiękniejsze zdania...
Czuła się doceniona, wyjątkowa, taka kochana...
Wszystko to było piękne do chwili, właśnie.
Wszystko do czasu gdy otwierała oczy w swym łóżku
i powracała do szarej rzeczywistości.
|
|
 |
|
Obiecuję, że pójdę za głosem serca nawet jeżeli zaprowadzi mnie do Ciebie.
|
|
 |
|
Moda na okulary z białymi oprawkami, moda na facebooka, moda na porwane spodnie.
Moda na zawiedzioną miłość, moda na złamane serce.
|
|
 |
|
Czasami gdy odpuścisz twoje życie zaczyna się zmieniać... na lepsze.
|
|
 |
|
Nowy etap: " Mam Cię w dupie, idę dalej".
|
|
 |
|
Domówka u kumpeli. Stała ubrana w małą czarną z włosami opuszczonymi na jej opalone plecy. Wyszła na balkon i wciągnęła powietrze. Poczuła, jak ktoś łapie ją w talii. 'Nie przywitałaś się, Młoda.' Powiedział cicho w jej włosy. Odwróciła się wolno i uśmiechnęła słodko. 'Cześć.' Powiedziała czując, jak jej serce zaczyna bić jeszcze mocniej. Zaśmiał się szczerze. 'Co robisz?' Puścił ją i oparł się o barierkę. Znów mogła oddychać i spokojnie mówić. 'Stoję.' Spojrzeli na siebie, jak na parę idiotów. 'Mmm...no tak. Na to bym nie wpadł.' Uśmiechnął się i pstryknął ją w nos. Patrzyli na siebie dłuższą chwilę, aż w końcu jej bóstwo wyprostowało się i podeszło bliżej. Dotknął jej policzka chłodną dłonią i nachylił się tak, że wystarczył jeden ruch do pocałunku. Odwróciła się nagle, ale on trzymał ją mocno za rękę. Znów zbliżył usta do jej ucha. 'Nie uciekaj. Nie uciekaj mi.' Spojrzała mu w oczy. 'Dlaczego?' Zapytała cicho. Mruknął jej do ucha ciche 'Bo nie lubię, gdy jesteś daleko.
|
|
 |
|
W przedszkolu wystarczyło koślawe serduszko nakreślone różową świecówką,
potem spacer na huśtawki i miłość na wieki - czyli jakoś do końca tygodnia.
Cholera, ale to było proste.
|
|
 |
|
Obiecała sobie , że za każdym razem gdy będzie o nim myśleć puści mu sygnał . gdy wstał i spojrzał na telefon miał 329 nieodebranych połączeń od nieznanego numeru..
|
|
 |
|
Przyjaźń w naszym wykonaniu? Wieża, której fundamenty są trwałe i stabilne. Jak na razie, nie jest ona jakoś imponująco wysoka, bo nie tworzymy jej zbyt długo. W każdym bądź razie zaczęłyśmy ją budować w bardzo szybkim tempie, przez co wynikły drobne nieporozumienia. Każda kłótnia powoduje, że coś szwankuje. Wtedy musimy zniszczyć jakiś fragment wieży, żeby w przyszłości nie runęła. Na szczęście szybko odbudowujemy ją z powrotem. Staramy się, aby budowla nie runęła, bo później ciężko będzie ją odbudować, a jeszcze trudniej będzie, jak fundamenty zostaną naruszone. Dlatego trzeba się ogarnąć, aby wieża była jak najwyższa i jak najtrwalsza, żeby żaden huragan, powódź, inne zjawiska, a nawet najazd kosmitów nie mogły jej zniszczyć. /pierdolisz.
|
|
 |
|
Boję się upaść. Zbyt dobrze i lekko mi tutaj. Chyba panikuję. Chcę, aby było dobrze. Jest dobrze. Boję się jednak, że dobrze nie będzie później. Okiełznał mnie strach przed jutrem. Przed tym, co przyniesie przyszłość. Nie chcę już upadać, bo ciągłe podnoszenie się z dna męczy, odbiera siły do życia i zniechęca. Pozwól mi piąć się ciągle w górę. Lekko. Powoli. Lekko. Byle nie w dół. Upadanie z mojego nieba w kolorze mięty boli coraz bardziej za każdym razem. W jednej chwili latam, znajduję się w innej czasoprzestrzeni, a wystarczy jeden nieostrożny ruch i bach... znów leżę ryjem na ziemi. Cała z błota. Sponiewierana. Wszystko staje się dla mnie loterią. Pora nauczyć się podejmować poważne decyzje, które nie zniszczą mojej rzeczywistości. To przecież takie ważne. Bycie dorosłym. Nawet dorośli popełniają błędy. Każdy je popełnia. Ja chcę popełniać coraz mniejsze. Żyć spokojniej. Żyć tak, abym czuła, że żyję, abym czuła satysfakcję z własnego życia. Nic trudnego ? To najtrudniejsza rzecz.
|
|
|
|