 |
[cz.2] Otworzyłam ją. Napisał, że pomimo tego wszystkiego nadal mnie kocha. I nagle urwał mi się film. Obudziłam się. To wszystko było tak realne, że musiałam sprawdzać kilka razy czy naprawdę nie napisałeś. Wiedziałam, że to mało prawdopodobne, ale ta suka, nadzieja znów wzięła górę nad wszystkim.
|
|
 |
[cz.1] Leżałam w łóżku pod kołdrą. Pisałam z przyjaciółką na gadu na telefonie. Nagle przy nazwie `On.` zaczęła migać żółta koperta. Serce momentalnie zaczęło mi bić tak szybko jakby chciało wyrwać się z klatki piersiowej. Otworzyłam wiadomość. Byłam w szoku. Od razu łzy zaczęły mi lecieć po policzkach. Wypominał mi wszystkie błędy. Napisał, że byłam Jego jedynym szczęściem, że oprócz mnie nie miał nic. Nie zapomniał nawet o najdrobniejszym szczególe. Miałam niewidoczny więc nic nie odpisałam. Nie byłam w stanie. Wiedziałam, że ma rację, bo to ja wszystko zjebałam. Ale gdy On mi to w końcu napisał zobaczyłam to z zupełnie innej perspektywy. Zobaczyłam to z Jego strony Zobaczyłam to jak bardzo Go zraniłam. Dobił mnie. W tym momencie byłam na dnie. Zamknęłam oczy. Jak je otworzyłam była kolejna wiadomość od Niego. Otworzyłam ją. Napisał, że pomimo tego wszystkiego nadal mnie kocha.
|
|
 |
Leżałam w łóżku pod kołdrą. Pisałam z przyjaciółką na gadu na telefonie. Nagle przy nazwie `On.` zaczęła migać żółta koperta. Serce momentalnie zaczęło mi bić tak szybko jakby chciało wyrwać się z klatki piersiowej. Otworzyłam wiadomość. Byłam w szoku. Od razu łzy zaczęły mi lecieć po policzkach. Wypominał mi wszystkie błędy. Napisał, że byłam Jego jedynym szczęściem, że oprócz mnie nie miał nic. Nie zapomniał nawet o najdrobniejszym szczególe. Miałam niewidoczny więc nic nie odpisałam. Nie byłam w stanie. Wiedziałam, że ma rację, bo to ja wszystko zjebałam. Ale gdy On mi to w końcu napisał zobaczyłam to z zupełnie innej perspektywy. Zobaczyłam to z Jego strony Zobaczyłam to jak bardzo Go zraniłam. Dobił mnie. W tym momencie byłam na dnie. Zamknęłam oczy. Jak je otworzyłam była kolejna wiadomość od Niego. Otworzyłam ją. Napisał, że pomimo tego wszystkiego nadal mnie kocha. [cz.1]
|
|
 |
kochałaś kiedyś kogoś tak mocno, że byłaś w stanie zrobić dla niego wszystko? myślenie o nim zajmowało Ci all day all night? czekanie na jeden głupi esemes lub jakiś znak życia trwało wieki? przy nim czułaś się bezpiecznie, byłaś najszczęśliwszą osobą na świecie. był on dla Ciebie całym światem? a potem wszystko się zjebało. tak po prostu odszedł, bez pożegnania bez niczego. wszystko się zawaliło, rozjebało, zjebało. no miałaś tak? więc nie pierdol, że wiesz co czuję bo gówno wiesz.
|
|
 |
cóż za wspaniałym darem byłaby umiejętność cofania czasu. ile cierpień mogłabym cofnąć, ile wylanych łez. cofnęłabym wszystkie Twoje gierki i moje zauroczenie. jak ja bym tak chciała..
|
|
 |
A ty sumienie się zamknij. Gdzie byłeś kiedy najbardziej cię potrzebowałam przy wyborze decyzji? No właśnie, bajerowałeś gdzieś tam z sercem, więc teraz spierdalaj i pozwól, że już nigdy więcej cię nie usłyszę. /esperer
|
|
 |
może warto zapomnieć i żyć na nowo. zamknąć dotychczasowy rozdział cierpień i jak gdyby nigdy nic uporać się z problemami, ale po co? przecież odpowiada mi ten tętniący złością ból w sercu. przecież lubię się nim napawać. przecież potrafię ranić i być bezwzględnie chamska. przecież wiem, że go kocham i wiem, że popełniam kolejny błąd w moim życiu, ale ból to coś co mnie zajebiście polubiło, więc raczej dam radę. muszę.
|
|
 |
możesz mnie ranić i robić wszystko bym przestała cię kochać. możesz wyzywać i tępić na każdym kroku, by zmazać mi uśmiech z twarzy, ale wiesz, nie liczysz się z jednym. ja już dawno zapomniałam, a ty nie radząc sobie z problemami, uderzasz w to, co teraz cię najbardziej boli.
|
|
 |
nigdy jej nie dorównam. nigdy nie zobaczysz mnie w dziesięciocentymetrowych szpilkach i opiętej sukience. nigdy nie zobaczysz świecących cycków i kurewsko czerwonych paznokci. nigdy nie zobaczysz delikatnie upiętych włosów, tony błyszczyku na ustach i sztucznego uśmiechu, bo wiesz. mnie nie jarają szpilki, zdecydowanie wygodniej jest mi w trampkach. nigdy nie zobaczysz mnie w bluzce z dekoltem, bo preferuję wygodne i szerokie koszulki. nie nakładam na twarz tonę tapety, bo zdecydowanie wygodniej jest, gdy skóra normalnie oddycha. moje włosy, zawsze niesfornie opadają na ramiona, bo wiesz. ja zdecydowanie bardziej wolę naturalność niż stuprocentowy plastik z brakiem jakiegokolwiek rozumu. to nas różni.
|
|
 |
czasami ufam bezgranicznie, nie patrzę na przeszłość i przyszłość. staram się żyć w teraźniejszości i z wielkim zapałem ogarniam to skurwiałe społeczeństwo. czasem jestem zbyt wulgarna. wtedy odsuwają się ode mnie najbliżsi, ale zostają ci, których mogę nazwać prawdziwymi przyjaciółmi. czasami upadam, ale mam kogoś, kto jest wtedy ze mną i podaje mi rękę, by nie spaść jeszcze niżej. czasem chcę coś osiągnąć, ale zwykle kończy się na planach i analizach pragnień. czasem po prostu żyję i korzystam z każdego dnia jak najlepiej mogę, bo żyję tylko raz i niczego w życiu nie chcę żałować. proste.
|
|
 |
to przykre, gdy mijający cię ludzi na ulicy, oceniają wszystkich po wyglądzie. patrzą na ciebie, gdy idziesz przez park w piętnastostopniowy mróz rozpięta, bez czapki i szalika, bo twoje serce, zbyt szybko bije, a krew za wolno płynie. nie wiedzą, że jesteś chora i co chwila oblewają cię zimne poty. nie możesz pomyśleć o tym, by usiąść w autobusie, bo ci całkiem zdrowi, zajmują wszystkie miejsca, a gdy mdlejesz nie pomaga nikt. czasami stajesz i łapiesz się za klatkę piersiową, gdy dostajesz skurczy serca, a przechodnie patrzą podejrzliwym wzrokiem i myślą, że masz nie po kolei w głowie. na podpuchnięte oczy z powodu bezsenności patrzą i z pogardą w głosie szepczą, że jesteś narkomanką. witaj w XXI wieku, pozbawionym uczuć, pomocy i życzliwości ze strony innych.
|
|
 |
czasem siadam na łóżku, otulona kocem, zastanawiam się co zrobiłam źle. analizuje wszystkie sprzeczki, kłótnie i puste oskarżenia rzucane w jego stronę. zastanawiam się co zrobić by wrócił. blizny, które widoczne są na moich nadgarstkach pokazują jak bardzo sobie nie radzę. podpuchnięte powieki, świadczą o hektolitrach wylanych łez w poduszkę. nagły spadek wagi, świadczy o tym, że kompletnie sobie nie radzę, a w moim jadłospisie, jest zwykła woda mineralna. patrzę w okno, widzę słońce i płaczę, bo jest radosne. bo może w tej chwili on też w nie patrzy, ale przytula ją. tylko ją całuje w czoło na pożegnanie i tylko ją wita słodkim sms'em na dzień dobry. tak cholernie nie radzę sobie z brakiem moich uczuć. tak bardzo chciałabym stopić ten gniew i chłód z mojego serca, ale nie potrafię. tak bardzo chciałabym, by znów próbował nauczyć mnie kochać. by znów pokazał mi świat, ten ciepły, radosny, pełen miłości świat zakochanych. naprawdę, cholernie bym chciała.
|
|
|
|