 |
nie ma mnie dla nikogo - znasz to, nie?
|
|
 |
aż twój głos nagle zniknął i nawet nie było mi specjalnie przykro.
|
|
 |
pasuję - ale obiecuję cieszyć się twoim szczęściem, obiecuję uśmiechać się i brać z życia jak najwięcej, tak właśnie.
|
|
 |
poznaj moich przyjaciół, siedzą przy jednym stole, chociaż wódka kiepsko dogaduje się z ketanolem, apap jest ich ziomem.
|
|
 |
nade mną nieba bezkres, wokół mnie szary bezsens. powiedz co to za miejsce, gdzie tu sens jest?
|
|
 |
uporządkowałam świat. mam nadzieję, że po raz ostatni. wepchnąłem go między uszy owijając w kaszmir. dziś czuję jak rozpada się na pierwiastki.
|
|
 |
myślisz, że jesteś wielka, gdy na mnie spojrzysz tym zabójczym wzrokiem? szczerze? też spojrzę, ale nie ruszasz mnie ani trochę. jak chcesz grać na miny to poćwicz je przed lustrem. co do lustra - zrób coś jeszcze ze swoim gustem. i nie patrz na mnie tymi swoimi małymi ślepiami, bo zmiotę cię z powierzchni ziemi - trzepocząc rzęsami.
|
|
 |
zamknij oczy na chwilę, na te parę sekund i wyobraź sobie życie bez najcięższych grzechów.
|
|
 |
nie rozumiesz? nie potrzebuję zrozumienia. ja zbyt wiele czuję, zbyt szybko kręci się ziemia.
|
|
 |
szyderczy śmiech, seria pchnięć. krew ucieka jak z pękniętego termometru rtęć.
|
|
 |
czy tego właśnie chcesz? chcesz by było tak? za twym oknem deszcz, a w tym deszczu stoję ja.
|
|
 |
póki co, wciąż się uczę, ogarniam człowieczeństwo, choć czasami najpiękniejsza prawda to szaleństwo.
|
|
|
|