 |
"Chciałabym, żeby wymyślono sposób na butelkowanie wspomnień. Tak jak perfum. Żeby nigdzie się nie ulotniły i nie straciły na świeżości. Żebym w każdej chwili mogła otworzyć buteleczkę i przeżyć to raz jeszcze".
|
|
 |
W życiu wszystkiego trzeba spróbować. Trzeba zapalić papierosa, upić się do nieprzytomności, tańczyć całą noc, zgubić telefon, nieszczęśliwie się zakochać, jechać w bagażniku, pływać w nocy, zgubić się w obcym mieście. Ale jeśli robisz coś złego, to przynajmniej baw się przy tym dobrze. Może jutro będzie koniec świata. Przecież może
|
|
 |
Nic się nie dzieje przypadkiem, nic się nie dzieje ukradkiem, owa przypadkowość zdarzeń, leży w sferze naszych marzeń.
|
|
 |
Na jak długo musiałabym zniknąć, żebyś poczuł, że Ci mnie brakuje?
|
|
 |
2) Nic się ze mną nie dzieje, w każdym razie nic złego, wreszcie wprowadzam porządek w swoje życie, w którym dla ciebie nie ma już miejsca, przez tyle lat widziałam tylko ciebie, a teraz nie chcę już na ciebie patrzeć. (...) Nie żal mi ciebie, nie żal mi siebie, tylko niech to się już skończy, żebyś nigdy więcej nie mógł pojawić się w moim życiu, nawet gdybym tego chciała (...)”
|
|
 |
1) „-Idź już!- mówię w nagłym przypływie jasności, po latach niestrudzonego zabiegania o to, byś został. W końcu mam dość, dłużej tego nie zniosę, nie mogę żyć wpatrując się w ciebie, wsłuchując w słowa, które nie padają, wyczekując czynów, na które nigdy nie może przyjść pora. Zdziwiony podnosisz oczy znad gazety, nic nie mówisz, o nic nie pytasz, nie wiadomo, czy spodziewałeś się tego czy nie, wstajesz, pakujesz swoje rzeczy do torby, nie wiem, czy robisz to z ulgą, czy z przestrachem, nagle zdaję sobie sprawę, jak niewiele o tobie wiem, nie mam pojęcia co czujesz (...), pragnę, żebyś już wyszedł i bardzo się tego boję, zakrywam usta ręką, żeby nie krzyczeć, nie wołać : zostań!, wcale nie chcę, żebyś został, dłużej nie zniosę tego co jest, ale jak tu zostać bez ciebie, nie wiem, czy jeszcze wrócisz, wcale nie chcę, żebyś wracał, rozegraliśmy tę bajkę do końca.
|
|
 |
2) Oddałby za nią swoje życie. To nie były zwykłe słowa. Zrobiłby wszystko, żeby tylko była szczęśliwa. Bo nikt nigdy nie znaczył dla niego tyle co ona. I może nigdy nie będzie.
Lecz teraz ona odchodzi. Ma dość jego ciągłych wariacji i chamskiego zachowania, które tak ją złości. Jego pretensji i kłamstw, które tak często otrzymywała. I choć kochała musiała odejść, ratować swoją duszę. Ostatni raz spojrzała na niego mając nadzieję, że jednak nie pozwoli tego zrobić.
A tu cisza. Choć tyle ma do powiedzenia. Chyba był zbyt dumny, aby ją zatrzymać. I tylko patrzył jak odeszła. Jak ciągnęła za sobą jego serce...
Nawet się nie odwróciła.
|
|
 |
1) I spojrzał na nią jakby chciał powiedzieć "zostań", "nie odchodź", "potrzebuję cię", "kocham cię". Chciał, by została przy nim i zaopiekowała się, ale nie otworzył nawet ust, aby ją zatrzymać. Wiedział, że te słowa wypowiedziane na głos rozerwą jego serce jeszcze bardziej. Nigdy nie sądził, że ktoś może wywołać u niego tyle uczuć. Że zachowanie jednej osoby decyduje o wszystkim. Jest pierwszą, którą kocha. Wszystkie poprzednie dziewczyny były tylko marnymi epizodami nic nie znaczącymi w jego życiu. I choć chodził z nimi do łóżka, mówił, że je kocha, spędzał z nimi dużo czasu to to było nic. Przy niej dopiero poczuł, o co chodzi w tej całej miłości. Dopiero dla niej jego "kocham" miało prawdziwy sens i było całkowicie szczere. Bo z nią nawet zwykły spacer za rękę wydawał się piękny. Bo przy niej wszystko było piękne, wszystko. I takie... lepsze. Czuł się ważny, kiedy to w niego się wtulała, kiedy całował jej usta. Czuł, że spotkało go coś wielkiego, coś innego, lecz wspaniałego.
|
|
 |
Są ludzie, którzy nie zauważają małego szczęścia, ponieważ daremnie czekają na duże.
|
|
 |
Sklepienie pękło, deszcz nabiera tempo, i stoje i mokne i chyba mi dziś już wszystko jedno.
|
|
 |
Is it right or is it wrong? I can’t go on, you can’t go on. If you say yes or even no, you don’t know how and where to go...
|
|
|
|