 |
Nie krzycz, krzyk nic nie naprawi. Mów szeptem, szept łagodzi zmysły,
|
|
 |
Kolejny melanż, kolejne picie do nieprzytomności. W tle telefon od mamy jak się bawię i nieszczera obietnica, że nie będę pić. Znowu zaczynam życie, które mnie wykończy. wróciłam do tego, mimo, iż broniłam się przed tym cholernie. Znów jest pięknie, gdy pijesz, a świat wydaje się tak prosty do ogarnięcia. i ponownie wrócę rano do domu kłamiąc im prosto w oczy i mówiąc 'tak, popcorn był za słony, ale film się spisał'. / true story.
|
|
 |
ciemna noc, cicha muzyka płynąca z głośników, rozpierdol w głowie.. setki, miliony nieposkładanych myśli, nieposegregowanych wspomnień.
|
|
 |
Oto ja. Urodzona z jakimś defektem. Niezdolna do kontroli swoich uczuć. Raz nadwrażliwa, raz zbyt obojętna. O skrzywionym poczuciu humoru. Marna imitacja samej siebie.
|
|
 |
Wkurwia mnie optymizm innych ludzi, gdy sama czuję się jak totalne dno.
|
|
 |
nigdy nie odwracaj się za siebie - przyszłość przed Tobą.
|
|
 |
Wczoraj na tej imprezie, wpadając na Ciebie, gdybym była jeszcze bardziej pijana, pocałowała bym Cię. Wtedy przynajmniej miałbyś powód żeby mnie unikać.
|
|
 |
Jest tak samo, może tylko trochę smutno i nie mówisz dobranoc i nie mogę przez to usnąć i może trochę pusto i znowu jest to rano i znowu uwierzyć trudno, że marzenia się spełniają.. / Gdyby nie to.
|
|
 |
Czasem boję się tego, jak chore myśli rodzą się w mojej głowie.
|
|
 |
Za naszą sentymentalną naiwność. Cóż stąd, że śmieszna, skoro serca rozgrzewa.
|
|
 |
„W sobotę centrum miasta wygląda tak samo jak i w każdy inny dzień tygodnia. Jest tylko więcej pijanych; w knajpach i barach, autobusach i bramach - wszędzie unosi się zapach przetrawionego alkoholu. W sobotę miasto traci swoją pracowitą twarz- w sobotę miasto ma pijaną mordę.
|
|
|
|