 |
choć byłeś jaki byłeś, chciałam łapać płatki śniegu zanim spadną ci na serce. chciałam pilnować, by nie stopiły się z nim albo, co gorsza, nie roztopiły go. niedługo zima nadejdzie, do tego czasu powinieneś znaleźć kogoś kto by Ci serce rozgrzał, bo nie mogę już Cię uratować przed twoim nieumierającym smutkiem..
|
|
 |
nadal przyspieszasz bicie mego serca.............
|
|
 |
siedzę na zimnej podłodze,ze wzrokiem utkwionym w okno.
wiem,że jesteś odpowiedzią na każde moje pytanie.
|
|
 |
Pójdziemy ze sobą powoli obok
Do końca wszystkiego żeby zacząć na nowo
Bez słowa i snu w zachwycie nocą a bliskość rozproszy nasz strach przed ciemnością
|
|
 |
Jesienną znów zakładam twarz
Nie dając nikomu szans
To jedyny sposób jaki znam
|
|
 |
Nie wierz nigdy, kiedy mówię, że nie chcę
Nie wierz nigdy do końca i nie patrz mi na ręce
Między nami zawsze będzie trochę kłamstwa i prawdy
Ty i tak będziesz o tym wiedzieć
|
|
 |
Nie wierz nigdy nie w tych co ciągle udają i ciągle uśmiechają się nie
Nie wierz nigdy nie w to niebo które zawsze niebieskie jest
|
|
 |
Chcesz zabić i zniszczyć, zniewolić nienawiść, ja też...
|
|
 |
Więc lepiej mnie zabij
Wyrzuć z pamięci
Lepiej odejdź, pozwól mi odejść
Lepiej zapomnij
Pozwól zapomnieć
Lepiej daj mi następną szansę
|
|
 |
wiem,potrzebujesz tego czego ja nigdy moge Ci nie dać
najgorsze jest jednak to, twoje rozczarowanie
|
|
 |
ręce mam teraz bardziej spokojne,do miast już tak się nie rwę
wciąż lubię wiatr i trochę czytam,
myślę o śmierci, zanim zasne.
prawie już o tobie nie myślę,nic już nie wiem, nie pytam prawie
i tylko ten stuk, ten stukot w głowie,kto tam u ciebie jest, kto tam jest..
|
|
 |
muszę coś zrobić z rankami
muszę coś zrobić z nocami
bo tak mi jakoś ciemno
chociaż tak mocno czekamy
czy my się kiedyś spotkamy
ja z tobą, a ty ze mną?
kłamstwa w nas jest coraz więcej
rzadkośmy weseli
czy nam kto zawiązał ręce
czyśmy nie dość chcieli?
|
|
|
|