 |
rozkmiń, nie jestem grzeczną dziewczyną, z którą chciałbyś być. nie umiem gotować, jedyna moja specjalność to pakowanie się w kłopoty. nie wierzę w uczucia, i nie będę na każde twoje zawołanie. to, że z tobą piszę oznacza, że potrzebuje na chwilę towarzystwa, nic więcej.
|
|
 |
wiesz kiedy jest prawdziwa miłość? wtedy, gdy on zakocha się we mnie potarganej, z czerwonym nosem i zachrypniętym głosem, a nie gdy będę szła po mieście i obejrzy się za mną stu innych.
|
|
 |
chyba byłam ślepa, bo przecież skurwysyństwo masz wypisane na twarzy.
|
|
 |
w końcu bez żadnego płaczu, srania z podniecenia i zgrzytania zębów na twój widok.
|
|
 |
wiesz co jest moim największym marzeniem? nie, nie to żeby się wtulić w twoją bluzę i naćpać jej zapachem, i nie to, żeby wróciły wszystkie chwile razem spędzone, i też nie to, żebyś męczył mnie co dziesięć minut wiadomościami "co robisz kochanie?", ale to żeby jakaś laska zraniła cię tak jak ty mnie, tak że potem będziesz żałował tego, że ją poznałeś.
|
|
 |
pytasz co teraz robię? siedzę z kubkiem kakao, pisze z kumplem i słucham ostrego. i poprzedzając twoje pytanie "a gdzie w tym wszystkim ja?" nie ma tutaj ciebie, nie ma cię już w ogóle w moim życiu. wyleczyłam się z ciebie, do perfekcji, czaisz?
|
|
 |
łączy nas tylko przypadkowe mijanie się na korytarzu, czasem jeszcze mamy obok siebie lekcje. nic więcej. a wiem o tobie więcej niż najbliższa ci osoba. przez to, od niedawna każdy uważa mnie za psychopatkę, bo każdego się o ciebie wypytuję. irracjonalne, co?
|
|
 |
już nie wierzę w mikołaja, w miłość, w przyjaźń, w wódkę, która pomaga zapomnieć o wszystkim. wierzę tylko w siebie, bo wiem, że sama siebie nie zranię. wiem, że nie będę cierpiała. od dzisiaj, żyję dla siebie.
|
|
 |
wyglądała pięknie jak nigdy, podeszła do niego i usiadła na kolanach. przejechała dłonią po jego twarzy i z słodkim uśmiechem wypowiedziała jedno, magiczne słowo "wypierdalaj".
|
|
 |
jeśli zapytasz co u mnie, odpowiem, że wszystko w porządku. nie moja wina, że nie umiesz odczytać ironii z oczu.
|
|
 |
"Czasami, kiedy ktoś już skończył rozbierać czyjś dom, zostawia jakieś dwa lub trzy patyczki, których nie warto zabierać i jest raczej zadowolony, że ktoś je sobie weźmie, jeśli wiesz, o co mi chodzi..."
|
|
 |
" A ty jak się masz? – spytał Puchatek. / Nie bardzo się mam – odpowiedział Kłapouchy. – Już nie pamiętam czasów, żebym jakoś się miał"
|
|
|
|