 |
Szaleństwo, jest dla mnie jedyną formą istnienia. Inaczej się po prostu nie da!
|
|
 |
Być sobą, czy być uwielbianym?
|
|
 |
I widząc go zrozumiałam, że wolę przeżyć kilka szczęśliwych, lecz ulotnych chwil w jego towarzystwie, niż do końca życia trwać przy człowieku, którego nie kocham.
|
|
 |
Ja po prostu nie potrafię być szczęśliwa.
|
|
 |
i zabiję, jeśli ktokolwiek powie mi, że chude- jest piękne!
|
|
 |
Nie... Nie chcę być osobą, która nakłoni ludzi do anoreksji... Nie chcę zachęcać was do katowania się, głodzenia i zabijania dzień, po dniu. Nie chcę też waszej litości i pomocy. To prawda... Sama nie dam sobie rady, ale... Widocznie w moim cierpieniu, jest jakiś głębszy sens. Tak przynajmniej powiedział dziś ksiądz. Mam być przestrogą... Mam pokazywać, do czego dążą nasze ideały i pragnienia... Jak kończą ludzie, ślepo dążący za pięknem...
|
|
 |
Zanim umrę, pozwólcie mi spełnić marzenie... Chcę napisać książkę... Powieść, o nieszczęśliwej miłości, rozstaniu, umierającej nadziei, chorej psychice i wycieńczonym ciele...
|
|
 |
Ludzie, wy się nie śmiejcie z tego końca świata... U mnie właśnie zaczęło grzmieć... XD
|
|
 |
Koniec XD czy to już, czy tylko ja przespałam armagedon?
|
|
 |
Jego twarz znalazła się na wysokości mojej,zniżył się tak by spojrzeć w moje zielonę tęczówki, po czym powiedział:"Zrobię Ci malinkę na czole" całując mnie w te miejsce..Uśmiechnęlam się choć nadal z załozonymi rękami udawałam obrażoną,ale jednak odsunęłam się od niego, stanęłam na krawężniku,wspięłam się na palcach i objęłam Jego szyję rękami. Już miałam go pocałować kiedy ten odsunął sie o krok do tyłu."mm, napalona jesteś.."-rzekł uśmiechając się łobuzersko i szybko i zwinnie objął moją twarz w swoje dłonie całując dłuuugo i namiętnie.To tego wieczoru zrozumialam,że zbyt mocno mi zależy, ze po roku pjawił się ktoś, kto w końcu pozwolił mi zapomnieć o Jego brązowookim imienniku.Teraz jednak potrzebuję kogoś kto pozwoli mi zapomnieć o nim..Chociaż z całego serca sie tego boję..
|
|
 |
Życie z Aną jest szare, pozbawione nadziei i marzeń... Dzień po dniu, zmierza ku samozagładzie... Taka jest prawda.
|
|
|
|