 |
Miłość boli. Szczególnie ta platynowa. Czujesz się wtedy zraniona, samotna. Jakbyś nikogo nie obchodziła. A przyjaźń z nim boli jeszcze bardziej. Patrzysz na niego tym wzrokiem pełnym łez, z którego wyczytać można tylko :" Proszę Cię, przytul mnie." A kiedy już twoje serce bije z taką wielką nadzieją, gdy tli się w nim ta mała iskierka nadziei, on odwraca się i udaje, że wcale nie spojrzał w twoje oczy. Nie widział tego, co mówią.I dalej udaje. I nadal oszukuję samego siebie. Nadal to tylko przyjaźń.
|
|
 |
Muszę w końcu wyzbyć się tej melancholijnej, wrażliwej cząstki mnie, która tak silnie oddziaływuje na moja psychikę i powoli, lecz okrutnie niszczy jej ostatnie szczątki. Odtąd mam nowy cel- stać się w końcu silną, albo umrzeć próbując.
|
|
 |
Wiesz...nie umiem ci zaufać. Przeciez jesteś samcem. Umiesz kłamać, zdradzać i ranić.
|
|
 |
i nie ma podstaw, by twierdzić że łączyło nas coś prawdziwego . Ale będę w to wierzyła.
|
|
 |
gdybym była jednym z twoich nałogów, może wtedy częściej wracałbyś do mnie..
|
|
 |
powiedział mi wtedy , żebym sobie odpuściła . Ale ja nie umiałam . Nie wiedziałam jak się odpuszcza .
|
|
 |
Nadchodzą takie zimowe wieczory, kiedy otulona w gruby koc, siedzisz przy kominku popijając kakao, i z łzami w oczach zwierzasz się sufitowi, z tych wszystkich chwil spędzonych właśnie z nim. Z każdego wyznania miłości, każdego pocałunku, oraz tego, jak bardzo Cię zranił zostawiając Cię samą, na pastwę losu. Jak wiele wtedy stracił.
|
|
 |
oddałam Ci swoje serce, a tym samym całą siebie. zaufałam Ci i uwierzyłam w Twoje słowa. wiązałam z Tobą przyszłość i nadzieję na lepsze jutro. pokochałam Cię bez pamięci. obiecaj, że nigdy tego nie spieprzysz.
|
|
|
|