 |
jakby przez mgłę, niewyraźny kontur dawnych uczuć, błądzący na ulicy wśród tysiąca innych serc. kilka łez, które upadły na zakurzony chodnik, spłynąwszy najpierw z chłodnych policzków, nie wyparowały. miła woń nadchodzącej wiosny rozchodzi się w powietrzu, napawając wszystkich nadzieją i ciepłem, w zmarzniętych sercach, przekazywanych ot tak, z rąk do rąk, przeobrażonych teraz w coś na wzór głazów o dziwnym kształcie. nikt spośród nich, pędzących po swoich sprawach, mijających się bez cienia wspomnień, nikt nie pamiętał, czym jest miłość./nieswiadomosc
|
|
 |
A może ze strachu przed życiem zacznę udawać martwą?
|
|
 |
Może kiedyś ktoś przypomni mi, jak to jest żyć.
|
|
 |
Jego uśmiech mówił, że nie może być źle, że wszystko się ułoży. Szczery, uroczy uśmiech, zupełnie jak uśmiech małego dziecka dla matki. Jedak on już nie był dzieckiem, a ten uroczy uśmiech dodawał otuchy wszystkim. Coś magicznego. A.V.
|
|
 |
O szczęściu słyszałem już tyle, że mam wrażenie, iż to tylko legenda. A.V.
|
|
 |
Może warto byłoby wypróbować to całe "życie"? Kto wie...? A.V.
|
|
 |
Więc mam buchać optymizmem, tak sztucznym, jak świat? A.V.
|
|
 |
Nie był taki, jak reszta, nawet kiedy tak się wydawało. Dawał ludziom połowę siebie, połowę chronił tylko dla swojej osoby i dla kogoś, kto miał być mu przeznaczony. Bardziej krucha, wrażliwa część pozostawała w jego sercu (...). Nigdy nie udawał. Po prostu nie wykładał całego siebie na tacę, a jedynie połowę. A.V.
|
|
 |
wiesz, czasem nadchodzi moment, gdy jesteś pewna, że wszystko co robisz idzie w dobrym kierunku. starasz się by było jak najlepiej. zmieniasz się w mgnieniu oka, choć zapewniałaś, że nigdy tego nie zrobisz. nadal jesteś sobą, ale stałaś się bardziej cicha, mniej wulgarna i opryskliwa. odczuwasz w sobie syndrom kobiety, dresy wyrzucasz na dno szafy, ubierasz się w elegancką bluzkę i spódnicę. stawiasz na całkowitą naturalność i nie przejmujesz się tym co będzie jutro. teraz zapytasz, dlaczego nadszedł taki moment, a ja nie dowierzając odpowiem cicho, że po prostu się zakochałam. widzisz jak miłość potrafi zmienić człowieka? / notte.
|
|
 |
Miłość to choroba, objawiająca się przez ślepotę. Zamiast zwykłych rzeczy, widzimy niezwykłe.
|
|
 |
pełne pożądania oczy, nienasycony wzrok, głodne spojrzenie, którym obdarzał mnie przez większość czasu, czy patrzyłam na niego czy też nie. nawet wieszając firanki czułam jak płoną jego oczy, wodząc byle jak po moim ciele. nie szukał we mnie ideału, do którego tyle lat świetlnych mi brakowało. nie szukał kogoś, kto nadaje się na okładkę, gotowego wystąpić przed wszystkimi, z pewnością swojej urody. a przecież mógł taką mieć, przechadzając się ulicą, spotkałby ich co najmniej kilkanaście. ale mimo wszystko chyba byłam pewna, że pokochał właśnie tę moją niedoskonałość. te nijakie oczy, które rozmarzone wpatrywały się w jego, ten niski wzrost, dzięki czemu zawsze czułam że mnie chroni, te dziwnie wykrzywione w uśmiechu usta, które chciał czuć od nowa i wciąż. nawet to, że zawsze zostawiam pusty papierek po czekoladzie w lodówce, też pokochał./nieswiadomosc
|
|
 |
ei chłopcze, chyba Ci podjebię bluzę. / zm_
|
|
|
|