 |
bardzo często się uśmiecham. latam z bananem na twarzy codziennie. ludzie czasem pytają się mnie jak tak potrafię - mieć tak dobry humor, walić tak śmiesznymi tekstami przez które większość płacze ze śmiechu, jak daję radę. prawda jest taka, że uśmiecham się, by pokazać ludziom, że stać mnie jeszcze na taką mimikę twarzy. że po tym wszystkim co On mi zrobił, jestem w stanie wydobyć z siebie najszczerszy na świecie uśmiech. i owszem - czasami nawet płaczę ze śmiechu i na prawdę bardzo bardzo szczerze się uśmiecham, ale tylko przy osobach cholernie mi bliskich. reszta to maska. to kurtyna, która spadła, po występie i wydarzeniach sprzed kilku miesięcy - to coś co pozwala mi funkcjonować, i nie odpowiadać na pytania typu: ' dajesz radę? '. uśmiecham się - ale nie jestem szczęśliwa, absolutnie. szczęśliwa byłam w życiu jeden, jedyny raz - rok temu, i nic ani nikt tego kurwa nie zmieni - bo nigdy już nie będzie tak samo. / veriolla
|
|
 |
Tak mi trzeba wiedzieć, że się ktoś o mnie troszczy w tym obcym świecie. I wiem, jak bardzo nie zasługuję na tę troskę - ja z moimi idiotycznymi depresjami i całą tą maszynerią spekulacji.
|
|
 |
Życie to częściowo świadome lunatykowanie. A.V.
|
|
 |
[1] Huczuhucz po raz kolejny przypomina mi jak teraz jest, tu wszędzie gdzie jej brakuje. 'Jest tak samo, może tylko trochę smutno, i nie mówisz dobranoc i nie mogę przez to usnąć' powtarzam razem z nim, a do oczu napływają łzy. To chyba pierwszy wpis, który kieruję nie do niej, ale do siebie. Bilans zysków i strat mojego życia jest momentami bardzo wygórowany i tylko dzięki niej przeważają w nim dobre chwile, mimo tego, że więcej życia spędziłem bez niej. Kim dla mnie była? Życiem - proste. Niczym więcej, niczym mniej. Po prostu życiem. Sercem. Sercem, którego już nie mam. Bo to, co teraz czuję kładąc rękę na klatce piersiowej to tylko praca kawałka mięśnia, który zmusza mnie do funkcjonowania, bo tego co mam teraz nie można nazwać życiem. Moje prawdziwe serce, to serce, które dawało mi żyć, a nie tylko istnieć, leży razem z nią przysypane ziemią na środku cmentarza, który dziś jest jak mój drugi dom.
|
|
 |
[2] Teraz wszystko ogranicza się do tego miejsca, bo tylko tam mogę z nią porozmawiać. Ale w sumie czy można nazwać rozmową kilka godzin płaczu pomieszanego z papierosowym dymem i za każdym razem inną opowieścią na zawsze ten sam temat - jak bardzo tęsknię? Nie wiem. Chyba nie, ale tak jest. Codziennie rozmawiam z trupem, ha. Głupie, idiotyczne? Może i tak, ale to po prostu miłość. Do dziś nie rozumiem dlaczego to akurat ona musiała odejść. Mogła przecież być tutaj wciąż, ze mną, obok mnie. Mogłaby nadal być sensem wszystkiego. Mogłaby być każdym kolorem. Mogłaby.. Tak. A ja? Byłbym obok niej, jak zawsze. Tak jak jestem z nią teraz, mimo tego, że odległość jaka nas dzieli, to nie zwykłe km. Bez niej jestem nikim. Jestem Filip, mam 18 lat, pustkę w miejscu, gdzie kiedyś było serce i umarłem. \mr.filip
|
|
 |
siedzieliśmy na plaży,a on opowiadał mi o swoich planach i marzeniach. mówił, że chce wyjechać, znaleźć dobrą pracę mieć rodzinę kochającą żonę cudowne dzieci dużego psa i ogród. słuchając go czekałam, aż w końcu powie coś na mój temat, że wiąże ze mną przyszłość, że doda mnie do listy swoich planów, wciśnie na miejsce swojej przyszłej żony, a on nadal rozmawiał o wymarzonym domu. -wielka kuchnia i jadalnia, do tego ogromny taras z wygodnymi fotelami i koniecznie piaskownica dla dzieciaków. kolorowy ogród, żeby małe urwisy miały co niszczyć i tak, zapomniałbym kominek, żeby zimowe dni napełniały się ciepłem i blaskiem palącego drewna. -a ja? zapytałam dosyć niepewnie. -a ty? ty będziesz moim szczęściem i jak na razie to ty dodajesz mi tego blasku, księżniczko. -a żona? zaśmiałam się odpychając go. -już prędko ci do sprzątania, gotowania, prasowania i zajmowania się dziećmi? zapytał z uśmiechem na ustach. -bardzo prędko i głupie masz żarty wiesz? powiedziałam całując go w czoło. / notte
|
|
 |
i zrozum, że to, że ciebie już nie ma, rozpierdala mnie wewnętrznie codziennie na nowo. / notte.
|
|
 |
najbardziej boli fakt, gdy dowiadujesz się, że wszystkie wypowiedziane słowa były jedną wielką ściemą. najgorzej dołuje to, że byłaś święcie przekonana co do jego miłości wobec ciebie, a on tak perfidnie się tobą bawił. wmawiasz sobie, że już ci przeszło, że się pozbierałaś, ale wystarczy spotkać go przypadkiem na ulicy, a wspomnienia uderzają cię z całej siły w twarz. upadasz i nie masz siły wstać, bo nie masz nikogo, komu mogłabyś naprawdę zaufać. wszystkie problemy trzymasz w sobie, twierdząc, że dasz radę, bo jesteś silna, ale to zabija cię od środka i nadejdzie dzień, kiedy upadniesz i już nie wstaniesz przykryta nawałem wspomnień. / notte.
|
|
 |
Na kogoś, kto nosi Twoje serce, zawsze się uważa. A.V.
|
|
 |
Nikt tak naprawdę nigdy nie jest gotowy, bo nikt tak naprawdę nie wie, jak jutro silne będą uczucia. A.V.
|
|
 |
Możesz odejść, jeśli chcesz. Możesz spakować wszystkie rzeczy, ale nigdy nie będziesz w stanie zabrać tego, co dałaś mi najcenniejszego- miłości, którą zamknąłem w sercu. A.V.
|
|
 |
Aby miłość istniała dłużej niż życie. A.V.
|
|
|
|