 |
I wtedy pomyślałam - może go nie okiełznam, może on nie mógł okiełznać mnie? Może jestem taką właśnie kobietą… Może muszę być wolna do czasu, aż spotkam kogoś równie dzikiego jak ja?
|
|
 |
To właśnie było sedno problemu. Mógł zrobić dla niej wszystko- oprócz tej jednej jedynej rzeczy: nie chciał zostawić jej w spokoju.
|
|
 |
Jego oczy, jego bluza, jego mina, gdy mnie widzi, jego głos wyłapywany z tłumu, jego zapach, jego uśmiech, jego urok i ja, miotająca się pomiędzy strachem przed odrzuceniem a wizją bezpiecznego szczęścia.
|
|
 |
Pokochałam te chwile, w których łapałam Cię na wpatrywaniu się we mnie.
|
|
 |
Uświadomił sobie, że nie kochał jej jeszcze nigdy tak bardzo, jak właśnie w tej chwili, kiedy patrzył, jak odchodzi.
|
|
 |
Przy nieobecności zegar dalej tyka...
|
|
 |
Zamiast iść do przodu ciągle goję rany.
|
|
 |
Jesteśmy młodzi, szalejmy, wariujmy i bawmy się z całych sił. Jesteśmy młodzi, śmiejmy się do łez, pijmy do rana i tańcujmy pod blokiem śpiewając, że kochamy życie. Jesteśmy młodzi, mamy do tego prawo by na starość wiedzieć, że żyliśmy chwilą. Żyjmy tak by wstyd było opowiadać. By z uśmiechem można było wspominać. Wtulajmy się w różne ramiona, smakujmy różnych ust, tońmy w różnych oczach. By na starość wiedzieć, że te ramiona, usta i oczy należą właśnie do tego jednego - nam przeznaczonego. Jesteśmy młodzi, żyjemy raz. Żyjmy radością, nie smutkiem, uśmiechem, nie łzami. Sercami, nie mózgiem! / podobnodziwka
|
|
 |
a Ty co myślisz, co czujesz jak mnie widzisz? Wzdychasz, masz kisiel czy nienawidzisz?
|
|
 |
' po pierwsze: uzbroić się w cierpliwość, po drugie: być systematycznym, po trzecie: przestrzegać podstawowych zasad treningu.' takze M. do dziela. 5 listopada jest Twoim dniem. / rastabeejbe
|
|
 |
|
Proszę, bądź spokojna, ponieważ jest jak zawsze - dobrze. Jestem ja i Ty, już nie razem, ale jesteśmy. Istniejemy w tym świecie, więc skreślić się nie możemy. Oddychamy wypuszczając po chwili powietrze, lecz siebie nie wypuścimy, prędzej umrzemy z braku tlenu.
|
|
 |
|
Nie radzę sobie. Nikt nie słyszy mojego rozpaczliwego błagania o pomoc, bo nie potrafię już krzyczeć. Słów na usta ciśnie się tak wiele, ale żadnego z nich nie potrafię wydusić, gdy powstrzymuję szloch. Straciłam wszystko, o co siły nie mam już walczyć. Poddałam się chociaż nie byłam w połowie drogi do spełnienia marzeń. Nie umiałam zatrzymać przy sobie znajomych, a co dopiero Ciebie. Poległam i użalam się nad sobą, bo chociaż bym chciała nie umiem tych więzi między nami odbudować. Brakuje mi wiary, że wrócą jeszcze dni, gdy byliśmy beztroscy./Lizzie
|
|
|
|