|
Usłysz mój krzyk, gdy patrzę, milcząc. Usłysz mój krzyk, gdy płonę ciszą. Usłysz choć raz, gdy Ciebie wołam lub zabij uczucie, nim mnie pokona
|
|
|
Upłynęło trochę czasu, zanim przestałem jej wszędzie wyglądać, zanim się przyzwyczaiłem, że popołudnia straciły swój kształt, zanim moje ciało przestało wreszcie tęsknić do jej ciała, czasami sam dostrzegałem, jak moje ramiona i nogi szukały jej we śnie
|
|
|
Serce wrasta mi w żebra z samotności
|
|
|
Myślę o tobie, ale ciszej, coraz ciszej, tak byś nie słyszała jak zapominam
|
|
|
Powtarzając “dobranoc”, nie dałbym ci zasnąć
|
|
|
Burdel mi się w mózgu robi, wielki bałagan, nieporządek
|
|
|
Najgorzej, gdy mówisz do kogoś kto zamknął już za sobą drzwi. Jakby nie mógł ostrzec "wychodzę i żegnam".
|
|
|
Wytykaliśmy sobie jakieś banały ty chyba płakałaś a ja krzyczałem
|
|
|
Wlejmy sobie do gardeł czystą za to co nam miało wyjść a nie wyszło
|
|
|
Jakbyśmy byli szczęśliwi, gdybym nie kochał Cię wcale
|
|
|
I już nic nie wiem. I nic nie mam
|
|
|
Jak minął dzień? Nie pytam. I tak widzimy się rzadko. To już chyba rok odkąd na Ciebie nie patrzę. Raczej nie podajemy sobie rąk. Raczej nie pokazujemy palcem. Raczej mało obchodzimy się nawzajem
|
|
|
|