 |
'wychodzimy?' - spytał zdenerwowany. 'sekunda,jescze tylko to' - powiedziałam, podchodząc do toaletki i skrapiając szyję ulubionymi perfumami. podszedł do mnie, obejmując moje biodra i zaciągając się zapachem perfum dodał ' i tak wolę jak pachniesz sobą, tak naturalnie ' - po czym pocałował mnie w szyję i pociągnął za rękę bym wkońcu wyszła , bo taksówkarz wiecznie czekać nie będzie.
|
|
 |
najgorsze jest to, gdy opuszcza Cię przyjaciel. po tylu wspólnych odjebach, nocach, dniach, łzach, śmiechu, smutku, radości, szczęścia czy depresji. najgorsze jest to jak wymienia Cię na innych, nowszych. tych popularnych, znanych w całym mieście, bo Ty po prostu może jesteś już nudna. zajebiste uczucie, co nie?
|
|
 |
poczuła dziwny zamęt w głowie, zupełnie jakby ktoś poprzestawiał rzeczy i pojęcia, które od zawsze były na swoich miejscach. Dostrzegła, że on też się zagubił. Przyglądał się jej twarzy, jakby ją analizował centymetr po centymetrze.
|
|
 |
jeśli będę już doszczętnie zdesperowana wywołam sobie jedno z Twoich zdjęć, które następnie po odbiorze zegnę na milion sposobów byleby tylko zmieściło się do portfela. zamówię sobie kubek z podobizną Twojej osobą, i krótkim cholernie znaczącym podpisem 'kochanie moje'. założę osobną kategorię na gadu, w której umieszczę tylko Twój numer, co momentalnie umieści Cię na samej górze listy. będę lgnąć w geście skończonej bezradności do Ciebie na każdej przerwie. tylko, że jeszcze nie pora. na razie zachowuję resztki zrównoważenia psychicznego, mając w poważaniu fakt, że właściwie - chuja na mnie kładziesz.
|
|
 |
już niedługo zwyczajnie pozwolę Ci wziąć najgrubszą encyklopedię z półki, a następnie jebnąć mi nią z całej siły w głowę. następnie nie rzucę się na Ciebie, a jedynie poproszę, żebyś dany gest powtórzyła. potem kolejny, i jeszcze następny raz. będziesz mogła to robić dopóki, albo przestanę Go kochać, albo zginę.
|
|
 |
drogie serce, wbrew wszystkim latom, które już ze sobą spędziliśmy, musimy się rozstać. pomyślisz pewnie, że to niewłaściwie, że będę żałować. to bardzo możliwe, jednakże inaczej nie potrafię. nie umiem i przede wszystkim, jeszcze nie chcę kochać. nie jestem gotowa na ponowne oddanie siebie w podsiadanie jakiegoś faceta. pamiętasz? już raz Cię posłucham. w dalszym ciągu wspominamy noce, kiedy rozrywało zarówno całą mnie, jak i Ciebie, kiedy Go już nie było. a teraz? zobacz co się dzieje. próbujesz mnie namówić do ZAKOCHANIA SIĘ. znowu. wiem, że jest masakrycznie przystojny. wiem, że idealnie potrafimy się z Nim dogadać. wiem, że byłoby nam przy Nim dobrze. ale czasem trzeba zrezygnować. jeszcze nie czas, serce. nie mój czas. właśnie dlatego się rozstaniemy. Ciebie zbyt mocno do Niego ciągnie.
|
|
 |
odszedł, zostawiając mnie z chorymi wyrzutami sumienia. wyszedł, głuchy na moje wyjaśnienia. nie reagował na przeprosiny. patrzyłam w nieznajome mi już źrenice, miałam przed sobą innego człowieka. osuwał się mimowolnie, kiedy próbowałam zbliżyć swoją dłoń do Jego ramienia. mówił zachrypniętym głosem niesklejające się ze sobą słowa. gdy przekraczał próg, zatrzymał się na sekundę i jakby do powietrza, nie do mnie, krzyknął, że kocha.
|
|
 |
znam Jego byłe. doskonale kojarzę historie ich rozstań. wiem jak ranił, jak ignorował, ile bólu zadawał, jaki potrafił być podły. zdaję sobie sprawę z tego, że jeżeli dam się wciągnąć do cna sytuacji, która się jakiś czas temu rozpoczęła, będę cierpieć. jednak chcę to zrobić. mając w poważaniu późniejsze efekty, tudzież nieprzespane noce, nieme wpatrywanie się w gwiazdy, te nieustanne drgawki, postanowiłam. zwiążę się z Nim, dla tego miliona chwil szczęścia.
|
|
 |
mówiła, że ma dość facetów. zaręczała, że się nie zakocha przez minimum rok. obiecała sobie, że nie zwiąże się z nikim, popierając to przypuszczeniem, że w jej zasięgu nie ma już żadnego osobnika płci przeciwnej, który nie jest sukinsynem i który byłby w stanie zdobyć jej serce. i nagle bach, wielki jeb w jej klatkę piersiową i podświadomość. pojawił się, a ona oddała Mu się do cna. tak, to o mnie.
|
|
 |
nie lubię, kiedy tylko na dźwięk Twojego imienia mimowolnie się uśmiecham. nie cierpię tego jak tracę oddech, gdy mierzysz mnie tym cudownym spojrzeniem. nie znoszę Cię, głuptasie. nie znoszę, a tak wiele oddałabym, żeby teraz, właśnie w tym momencie, słyszeć Twój głos, napawać się Twoją obecnością.
|
|
 |
związek partnerski? w naszym przypadku polega on na obustronnej miłości, jednostronnym zainteresowaniu, jednostronnych korzyściach, obustronnej samotności.
|
|
 |
Byłeś moim sumieniem,
tak trwałym, teraz jesteś jak woda.
Zaczęliśmy tonąć,
nie tak jakbyśmy chcieli tonąć dalej.
Ale pozwalam memu sercu odejść,
jest gdzieś na dnie.
Ale zdobędę nowe
i wrócę po nadzieję, którą ukradłeś.
Zatrzymam cały świat, zatrzymam cały świat
przed zamienieniem się w potwora zjadającego nas żywcem.
Czy kiedykolwiek zastanawiałeś się jak przetrwaliśmy?
Teraz cię nie ma, świat jest nasz.
|
|
|
|