 |
a gdy wyobrażam sobie że mógłbyś odejść kiedyś, to oczy się szklą w sercu coś się pieprzy, w myślach nie ustanne zło, coś zaciska się w gardle, to krzyk który chce się wydostać, zatrzymuje go - na marne .
|
|
 |
W moich oczach znowu obraz wypełniony Tobą, każdy uśmiech tak wiele znaczy, każda chwila z Tobą jest bezcenna, bez Ciebie jestem inna, bez Ciebie nie istnieje.
|
|
 |
Oddetchnąć z ulgą, nie bojąc się o przyszłość, widzieć tylko kolorowe barwy, widzieć siebie w Twych oczach, widzieć najpierw tylko nas potem całą resztę ludzi - to odkąd zasiałeś we mnie uczucie mogę zrobić.
|
|
 |
Tylko z Tobą wieczność, tylko z Tobą śmierć ; **.
|
|
 |
Dzięki Tobie pierwszy raz w życiu doświadczyłam tego - ochota na krzych od tak, ze szczęścia. < 3
|
|
 |
Czuje się taka szczęśliwa,nie potrafię powstrzymać uśmiechu na mej twarzy, nawet jeśli ciągły szeroki uśmiech od ucha do ucha ludzie uważaliby za dziwadztwo to ja na to jak na lato. On nie zniknie... nawet w chwilach smutku kryje się za morzami łez. Bo przecież Ty...
|
|
 |
Szła, czuła smutek który jak płomienie ognia rozprzestrzeniał się w jej ciele, oboje popełnili błąd idąc zupełnie w rózne strony, potrzebowała jego bytu, liczyła że jakimś cudem zaraz związani dłońmi oraz duszami będą szczęśliwie kroczyć ulicą która teraz kroczy zupełnie sama, nagle usłyszała jakby jego głos tuż za plecami, pojawił się jak z nieba zdyszany, pomimo trudu włożonego w powstrzymanie łez, złości która w niej siedziała , rzuciła się w jego ramiona czując ulgę nie do opisania, wiedziała, że zawsze wtedy gdy będzie go potrzebowała pojawi się albo choć będzie starał się pojawić.
|
|
 |
Leżałam obok niego, jego serce wystukiwało uspakajające rytmy, otuleni kołdrą, zupełnie nadzy, zupełnie bezwstydnie, trzymał w swych dłonach mą dłoń, bawiąc się palcami, znienacka poczułam lekki pocałunek w głowe,mimowolnie mocniej się uśmiechnęłam, choć tak bezbronna czułam się zupełnie bezpieczne w jego silnych ramionach, na poduszce z jego torsu.
|
|
 |
Jeśli będziesz umierał, gdy twych dni przyjdzie kres, oszczędz mi męk, zabij mnie też.
|
|
 |
Za ręke ją trzymał, przechodząc przez burze, nie martwiąc się, że zmoknie, nie bojąc się o siebie jedynie cholernie o swą ukochaną.
|
|
|
|