 |
*Proszę Pana! To nie tak miało się poukładać. Moja wyobraźnia wykreowała całkiem inny obraz. Oczekiwałam od siebie więcej, od Pana też. To wszystko dotychczas było jak karnawał, jak piękny bal mojego życia. A teraz wracam. Sama w pochmurną, deszczową noc ze złamanym obcasem i podartą suknią. Co nam się stało, Proszę Pana? Czy opuścił Pan przyjęcie pierwszy? Sam? Nie odwiózł mnie Pan do domu? Nie pocałował na "dobranoc". Zwykł Pan mawiać, że ze mną to jak w czasie trwania klęski żywiołów, ale że było Panu dobrze? Dlaczego więc, Pan uciekł? Dlaczego nie chce Pan już tańczyć ze mną, nad naszą przepaścią? Przecież adrenalina uzależnia... A może Pan wcale nie był, ze mną szczęśliwy, wtedy byłoby mi łatwiej, a gdy jakiś element we mnie cichutko szepce, że jednak bywał, Pan szczęśliwy to nie mogę zasnąć bez wyrzutów sumienia, że to szczęście Panu odebrałam...
|
|
 |
Podarował mi dom, a teraz nie umiem znaleźć sobie takiego kąta, w którym leżąc nie poczułabym jak bardzo go nie ma...
|
|
 |
Przestało boleć. Czasem o Tobie myślę i nic nie czuję. To jeszcze gorsze niż ból. Momentami kładę sobie dłoń na piersi i sprawdzam, czy bije mi serce, w lustrze sprawdzam jak klatka piersiowa unosi się ku górze i opada - upewniam się że oddycham...
|
|
 |
Boję się pustki która mnie ogarnia. Świadomości że samotność jest silniejsza, od wszystkich innych rodzajów uczuć. Zaczyna się w nocy, kiedy nie możesz spać i w dzień kiedy czekasz na noc. Wtedy mierzysz się sam ze sobą. I rozpierdala ci niemal wnętrze. Jeszcze ten ból serca. Tak, ból jest w tym momencie najbardziej odczuwalny.
|
|
 |
Odpowiedzialność za innych często sprawia, że nasze marzenia i plany musimy odłożyć na "później", a nawet na "nigdy"... To czyni mnie smutną i szara osobą. Nie chcę taka być. Potrzebuję siebie bardziej niż być odpowiedzialną...
|
|
 |
Odpowiedzialność za innych często sprawia, że nasze marzenia i plany musimy odłożyć na "później", a nawet na "nigdy"...
|
|
 |
Zrób mi jakąś krzywdę. Chcę poczuć. Mocniej. Ostrzej. Dobitniej. Chcę wiedzieć. Czuć. Że jestem dla Ciebie nikim.
|
|
 |
Być obojętnym. Bez duszy i serca. Obojętnie się budzić i z taką samą wyuzdaną obojętnością zasypiać. Nosić ja w sercu, jednocześnie serca nie posiadając. Taka abstrakcja. Nikogo nie całować. Nikomu nie pozwalać się kochać. Tylko oddychać i trwać.
|
|
 |
Jaki jest rozmiar tęsknoty, jak głęboko trzeba się w niej zanurzyć, by przestać krzyczeć? Przytulić się do jej dna. Wtedy nie czujesz wypychania na powierzchnię bólu.
|
|
 |
Koniec końców nie chce pozytywnych wspomnień, bo zostawiają mi w głowie twój fałszywy portret.
|
|
 |
Oswoiłam swój ból. Był przy mnie cały czas. Gdy wstawałam i zasypiałam. Gdy jadłam i myłam zęby. Gdy siedziałam z lampką wina w fotelu i przy piwie w pobliskim barze. W samotności i w gronie przyjaciół. Tęsknota za Tobą towarzyszyła mi przy każdym mrugnięciu i oddechu. A dziś ból odszedł i aż kręci mi się w głowie od nadmiaru powietrza, czuję że mogę latać. Ulga, głęboki wdech... niesamowite uczucie...
|
|
 |
Miałam iść na szybki spacer z psem, wskoczyć pod prysznic i zasnąć przy jakiejś dobrej książce, czy serialu... Ale na zewnątrz tak pachniało...zupełnie jak wtedy kiedy jeszcze coś dla siebie znaczyliśmy... Pozwoliłam sobie zwolnić, usiąść na ławce w parku i płakać. Pierwszy raz od tak dawna...
|
|
|
|