 |
największą depresją jest nasze życie.
|
|
 |
chciałem Cię rozpieczętować, usłyszałem słowa, że chyba nie mam w sercu Boga!
|
|
 |
pręży się udręka, lędźwie atomowe, leżysz ciepła i nienapoczęta.
|
|
 |
duszno. trudno będzie usnąć, z kranu za lodówką, pokapuje czas.
|
|
 |
pomiędzy zdania wskoczył znak zapytania, pomiędzy słowa wbił się byk, przestawił szyk, zaburzył rytm, poodgrażał się i znikł. pomiędzy Ciebie a i mnie kochana, wkroczyła szara, naga noga miasta i kopa w tył, aż brakło sił. galimatias, galimatias. sztuka kochania nie do opanowania, pożałowania godna puenta.
|
|
 |
na garbie wytartym Ty tlen mi dostarczysz, Ty bańki mi tlenu do mózgu, do naczyń.
|
|
 |
oto moja leniwa krew, senny naciek purpury. oto ta słodka ciecz, zamknięta w systemie rurek. oto moja w zachodzie słońca mieniąca się rosą, na palcu spod noża do ryb. moja zmieszana krew, zmieszana z Twoją na wiek, oto moja milcząca krew, w nią wpisany mój kres.
|
|
 |
nie domykam furtki, łatwiej będzie zwiać. w ostrej trawie gruszki, martwy sad. chorowite drzewa dają słodki plon. w ciszy tu dojrzewa moje zło. hej! tu nie dzieje się nic dobrego, od lat. diabeł tu chodzi na palcach.
|
|
 |
zostaw ten cholerny kubek - potniesz sobie palce. wypij mleko, umyj buzie. przyjdę zanim zaśniesz.
|
|
 |
dla mnie też niezbyt łaskawy był dzień, dla mnie też za długa zima i zła, dla mnie też, ale przyznaj, że w sumie się żyje cudnie.
|
|
 |
kocham Cię, pomimo wszystko, najbardziej
|
|
 |
jesteś dla mnie wszystkim, dziś świat mógłby się zawalić..
|
|
|
|