 |
siedziała skulona na podłodze. patrzyła pustym wzrokiem w porozrzucane po pokoju fotografie. na ich miłość uwiecznioną na kawałku papieru. świadomość, że już nigdy na niego nie spojrzy, że nigdy więcej nie zobaczy tych ciemno-grafitowych tęczówek, raniła ją tak mocno, że czuła od środka rozdzierający ból. dlaczego tak jest, że każdy z czasem odchodzi? nawet, kiedy zapewnia, że kocha? że będzie już zawsze obok? właśnie kończyła pić trzecią butelkę białego wina, które dotychczas piła z nim, siedząc wieczorami w milczeniu. tak bardzo uwielbiała jego cień, rzucony na jej jaśminowe ściany, tak bardzo kochała patrzeć w jego ogromne oczy, odbijające płomienie świec. kochała go całego. a teraz? po prostu odszedł. ilość alkoholu, który wypiła, przypomniała o swoim istnieniu. zapłakana, usnęła. wtedy w drzwiach stanął on. miał przekrwione oczy i trzydniowy zarost. usiadł koło niej, wtulił się w jej włosy. - nie potrafię bez Ciebie żyć, aniołku... - wyszeptał.
|
|
 |
Jeżeli w nocy przyjdzie do Ciebie gruby pan, w czerwonym ubranku i będzie chciał Cię zapakować do worka, to nie przestrasz się. powiedziałam mikołajowi, że chce Cię pod choinkę.
|
|
 |
Nie umiem Cię pocieszyć, kiedy patrzysz w przeszłość, ale mogę wziąć dobre wino i pójść z Tobą tańczyć w deszczu.
|
|
 |
I pytasz skąd te krwawe ślady na moich wargach, jak byś nie wiedział, że przygryzam usta kiedy tęsknie,
|
|
 |
Chce, żebyś patrzył jak pierdole sie z Twoim najlepszym przyjacielem i poczuł jak żal ściska Ci dupe.
|
|
 |
-wiesz co? to koniec naszego kolegowania się -odparł. łzy napływały mi do oczu, tak bardzo go kochałam. już miałam odejść, gdy złapał mnie za rękę i powiedział - czekaj, nie dokończyłem. chciałem powiedzieć, że to koniec naszego kolegowania się, i czy zechciałabyś zostać moją dziewczyną?-odpowiedział. zaczęłam płakać. zgodziłam się. przytulając się do niego zaczęłam go wyzywać od najgorszych dupków, za to, że mnie tak wystraszył tym, że to koniec.
|
|
 |
kurwa już wolałabym mieć szerszenie w brzuchu, niż te cholerne motylki, gdy cie widzę.
|
|
 |
-wiesz... bo on cię chyba kocha.. -tylko idiota może się we mnie zakochać.. -nie przezywaj mnie!..
|
|
 |
nie mam zamiaru cie zmieniać, tak jak inne dziewczyny. chce żebyś był taki jaki jesteś. w końcu nie powinno się zmieniać dla kogoś, bo wtedy nie jest się sobą. kocham cię takiego jakim jesteś. chcę cię mieć takiego.
|
|
 |
chce ciebie. nie chce nikogo innego. wolałabym już się zestarzeć w samotności, niż mieć kogoś innego niż ciebie. uwielbiam w sposób jaki chodzisz, uśmiechasz się, głaszczesz mnie po włosach, i w uwielbiam to jak kopiesz się w brodę jadąc na bmx'ie, to takie urocze. i tak bardzo nie chciałabym abyś znalazł sobie inną. wtedy w sumie nawet nie było by mowy o zestarzeniu się w samotności. to byłby koniec. dla mnie koniec. życia.
|
|
 |
uwielbiam te dni kiedy procenty rozwalają mi rozum i podświadomość, a papierosy dodają zawrotów głowy. wtedy na twój widok śmieje się, bo gdy jestem trzeźwa serce mi pęka, gdy cię widzę.
|
|
 |
pewnego dnia, gdy siedziałam na ławce na skate parku oglądając chłopaków jak śmigają na rolkach, zobaczyłam jak jakiś koleś jedzie do mnie na bmx'ie. oczywiście już miałam powiedzieć, że nie mam szlugów, gdy on się odezwał. przedstawił się. zsiadł z bmx'ia i usiadł koło mnie na ławce. zaczęliśmy rozmawiać. fajnie się nam gadało, lecz nie zwróciliśmy uwagi na to, że robi się już ciemno. podjechał do nas mój kolega i powiedział, że wypadałoby gdyby mnie odprowadził do domu, wtem on powiedział, że jeśli chcę może mnie odprowadzić, bo jemu się nie śpieszy. gdy podprowadził mnie pod dom poprosił mnie o numer gadu-gadu. napisałam mu na ręce markerem, który cały czas trzymałam w ręce. gdy się żegnaliśmy pocałował mnie w policzek i powiedział, że jestem piękna. był tak cholernie słodki. teraz jest moją słodyczą na co dzień.
|
|
|
|