 |
|
Cz.1 Potrzebuję Cię. Tu i Teraz. Potrzebuję. Bez Ciebie - sama już dłużej nie dam rady. Nie umiem. Nie potrafię. Nie chcę. Potrzebuję Twoich ramion, abym mogła się w nie wtulić. Pragnę Twojego głosu, który ukoi mój ból i Twoich słów, że będzie dobrze, które wypowiadałeś zawsze wtedy, kiedy było źle. Potrzebuje Twojej obecności, pieprzonej rozmowy i ciepłego uśmiechu. Brakuje mi Twojego głosu, dotyku, czasu, który spędzaliśmy wspólnie. Nie ma przy mnie nikogo, kto równie dobrze jak Ty zwykłym szturchnięciem w bok, albo droczeniem się potrafiłby wywołać u mnie gromki i niepowstrzymywany śmiech. Brakuje mi zasypiania w Twoich ramionach i poczucia, że mój oddech przeplata się z Twoim. Nie umiem pogodzić się z tym, że już nigdy nie będę mogła pogładzić Cię po włosach, kiedy będziesz oglądał film, ani złożyć nieśmiałego buziaka na któryś zakamarek Twojej twarzy. Nie wyobrażam sobie przyszłości bez Ciebie, choć każdy powtarza mi, że bez Ciebie będzie ona lepsza.
|
|
 |
|
"Kiedy ktoś Cię opuści, poza tym, że tęsknisz, poza tym, że rozpada się cały ten mały świat, który razem stworzyliście, i że wszystko co widzisz albo robisz przypomina Ci o tej osobie, najgorsza jest myśl, że była to próba jakości i teraz wszystkie części, z których się składasz, noszą stempel ODRZUT przystawiony przez kogoś, kogo kochasz."
|
|
 |
|
Wypełniam dni kawą i papierosami.|k.f.y
|
|
 |
|
[...] dzisiaj żegnam się ze światem, proszę przyjdź i pożegnaj mnie czerwonym kwiatem. / Kali
|
|
 |
|
mam nadzieję, że jutro dla mnie nastąpi. to tak na wszelki wypadek, gdybym nie zdążył. / Kali
|
|
 |
|
A ty nie płacz za mną a ty nie płacz po mnie bo gdybym się nie obudził będę tam gdzie ogień płonie. gdy zatęsknisz za mną, gdy załamiesz dłonie, wróć do moich słów na taśmie nie zgaśnie ten promień. / Kali
|
|
 |
|
ten dzień to tylko chwila, klaśnięcie w dłonie żywot motyla. Zamknięcie powiek, jednosylabowy wyraz.
|
|
 |
|
garniemy się do siebie jak opętane bańki mydlane
|
|
 |
|
trzynaście dni ma tydzień, trzynaście miesięcy rok, trzynaście długich godzin od rana po noc, trzynaście smutnych spojrzeń na tuzin twoich wad.
|
|
 |
|
A na koniec lek, chemiczny jakiś środek, co zatamuje krwotok łez, uspokoi drżące dłonie, zlepi serce co to rozpadnie się na pół, kiedy stracisz to wszystko i wszystkich przyjaciół.
|
|
|
|