 |
|
Upadły wszystkie rządy
Wyginęły niemrawe koalicje
Śmiercią naturalną zeszły wojsko i policja
Stoi twardo na nogach
Kulawy dotąd system edukacji
Pręży się i szczerzy
Do kwitnącej wkoło demokracji
Nikt nikogo nie goni
Nie krzyczy nikt już więcej i więcej
Stoimy jacyś niespokojni
Pocą się i drżą nasze ręce
|
|
 |
|
A latarnie, które kiedyś
Były nam drogowskazami
Teraz milcząc kataraktą
każą iść za piorunami
Tak bezsilni, bezradni
wysyłamy SOSy
Zanim wiatr
Wiatr odnowy
Pourywa nam głowy
|
|
 |
|
I czyja to wina?
Nie wiem...
Wodzi nas za nos przeznaczenie
|
|
 |
|
Wniebogłosy nad falami
Słony piach tak bezczelnie
Burzy przestrzeń między nami
|
|
 |
|
Ale trzymajmy się razem!
Ale kochanie damy radę!
Ale trzymajmy się razem!
Ale... no ale... nigdy nie każ mi wybierać
I nigdy nie każ mi wybierać, nigdy nie każ mi wybierać
Bo jeszcze wybiorę źle
|
|
 |
|
Będą lata tłuste i gorące
Ale też i nie klejące się wcale
Poprzecinane deszczem
Pozalepiane żalem
|
|
 |
|
Znikąd się więcej nie dowiem
Niż z oczu Twych i powiek, zaciśniętych do krwi warg
Możesz milczeć sobie
Nic mi więcej nie powie
Niż wzruszone ramię i dłonie
Przestępujące ciało z nogi na nogę
Możesz milczeć sobie, możesz milczeć sobie
I tak wiemy oboje...
|
|
 |
|
A ja znikąd się więcej nie dowiem
Niż z oczu Twych i powiek, zaciśniętych do krwi warg
Możesz milczeć sobie
|
|
 |
|
Znowu wracasz do domu styrana
Znowu Cię widzę na kolanach
Znów nie pytam gdzieś była, skąd żeś wróciła
xDdddd
|
|
 |
|
Bo tyle się znam
Ile z oczu twych wypatrzeć zdołam
Ile zrozumiem szeptu pod stołem
|
|
 |
|
Bo tyle się znam
Ile z ust twych usłyszę
|
|
 |
|
A kiedy już ostatnia rana krwawić przestanie,
A świat dla ciebie znowu otworzy ręce,
To zdjęcie gdzieśmy uciapani morwami,
Ciekawa jestem czy dalej zatrzymasz je na szczęście,
|
|
|
|