|
Chcę być w Tobie, wypełniać Cię. Chcę móc poczuć się choć przez chwilę Tobą, żeby wiedzieć, co czujesz. Chcę wiedzieć co myślisz, ale nie mogę, bo gdy patrzysz mi w oczy, nie potrafisz mi nic powiedzieć. Nie potrafisz ze mną porozmawiać. /pierdolisz.
|
|
|
Ostatnio nie rozstaję się z pesymizmem, nigdzie nie widzę plusów. W nasze ponowne zejście się też przestałam wierzyć. /pierdolisz.
|
|
|
|
ułamek sekundy, usta przy ustach, moja dłoń penetrująca Twój brzuch, delikatnie muskająca zarysy mięśni. Twoja ręka błądząca po moim biodrze, skupienie się jedynie na własnych, nerwowych oddechach. oddanie się chwili, pragnąc żeby trwała wiecznie. nagłe odsunięcie się od siebie i pytanie błądzące po głowie 'ale co my robimy?', nabranie oddechu i ponowne zderzenie ustami. przecież przesiąknięcie do cna pożądaniem bez obaw o nadchodzącym uczuciu, które później przerodzi się jedynie w cierpienie, jest czymś niemal idealnym. to jak opychanie się słodyczami bez konsekwencji, smaczna konsumpcja, bez obaw o szerokie biodra.
|
|
|
Zgubiłam się, błądzę w jakimś pieprzonym labiryncie, wiesz? Sądzę, że Ty mógłbyś mi pomóc. Może przeceniam Twoje możliwości, ale w końcu, w dzieciństwie zawsze wiedziałeś, czego mi trzeba. Muszę wybierać między tym, czego pragnę, a tym, czego pragną inni. Wiedziałeś jak trudno jest wybierać między swoim a cudzym szczęściem? Chociaż, w gruncie rzeczy nie wiem, co stanowi szczęście dla innych. Nie wiem, czego ode mnie oczekują. Nikt nie chce powiedzieć mi wprost, kim dla niego jestem. Czy pytałam? Oczywiście, ale to nic nie daje. Co mam robić? A może mam czekać? Znowu zadaję Ci miliony pytań, a Ty znowu nie odpowiadasz. Od pięciu lat jest tak samo. Przychodzę do Ciebie, siadam na ciemnej płycie, zwracam wzrok ku niebu, nawet w czasie deszczu, czy śnieżycy i mówię do Ciebie, czekając na jakąkolwiek odpowiedź, choćby mały znak, mówiący, co mam robić. Teraz też tego potrzebuję, ale to nadal na nic. Pozwól mi chociaż posiedzieć i dalej do Ciebie mówić, dobrze dziadku? /pierdolisz.
|
|
|
Zawsze znajdzie się jakieś małe 'ale', które potrafi wszystko zniszczyć i zaprzepaścić. /pierdolisz.
|
|
|
Czytam te słowa i zastanawiam się, dlaczego nie mogę tak po prostu sprawić, żeby one stały się prawdą, a nie iluzją tamtych kilku styczniowych dni. /pierdolisz.
|
|
|
Kolejnej nocy nie szczędziłam sobie łez, przygryzania warg, wbijania palców w łydki i kurczowego dociskania kolan, do klatki piersiowej. Bolało mnie wszystko, każda myśl która wchodziła na jego Twój, zadawała mi jakby kolejny cios. Od dawna nie czułam czegoś tak potwornego, czegoś, co teraz jest codziennością. Żal do samej siebie, żal do Ciebie, żal do własnych uczuć. To wszystko jest powodem mojej autodestrukcji. /pierdolisz. /już kiedyś było.
|
|
|
Just let me know that I can slip and fall and you won't let me go. Just let me know that growing up goes slow. /Perri
|
|
|
Czy pamiętasz mnie jeszcze? Kiedyś byłam całym Twoim światem. Sen beze mnie nie był możliwy, tak samo jak niemożliwy był choćby jeden dzień beze mnie. Byłam zawsze dla Ciebie, pamiętasz? Na Ciebie też mogłam liczyć, do czasu, aż nie pojawili się inni i nie zaczęli zabierać nam tego, co było między nami. Wymykałam Ci się z rąk z dnia na dzień, pamiętasz? Nasza miłość miała być wieczna, ale ja pewnego dnia zniknęłam. Dlaczego? Jeszcze nie wiesz? Po prostu nie wytrzymywałam bólu jakim było oglądanie jak powoli odchodzisz. /pierdolisz.
|
|
|
Mógłby mi poświęcić choćby pięć minut, mam mu tyle do powiedzenia, tyle się tego nazbierało. Nie musiałby właściwie zbyt wiele mówić, wystarczyłoby, gdyby słuchał, przyjmował to do wiadomości i czasem odpowiadał. Na prawdę, to nic wielkiego. /pierdolisz.
|
|
|
So I won't let you close enough to hurt me. No, I won't ask you, you to just desert me.
|
|
|
Do każdego bólu da się przywyknąć. Mimo to, czasami atakuje z taką siłą, że nie jesteśmy w stanie być obojętnymi i po prostu wysiadamy. /pierdolisz.
|
|
|
|