 |
Przebrnij przez encyklopedię mojej osoby i wypisz sobie wszystkie mankamenty, które wykluczają mnie z pozycji Twojego ideału. I rób co chcesz. Pakuj się nie dopijając kawy, albo dopij, albo zostań. Tylko nie licz na to, że zacznę Ci dziękować, bo dalej mnie znosisz i że coś się zmieni, bo to co czuję to jedno, a to, co robię po wpływem emocji to inna kwestia. I mam tą dziwkarską sposobność, że którejś nocy po prostu wykładam serce na stolik nocny i zasypiam w innych ramionach, jak Twoje mnie ranią. / definicjamiloscii
|
|
 |
Jestem nienormalna, walcząc o coś, kiedy wszyscy na starcie to przekreślają. Wątpić i w sumie pierdolić te miesiące, gdy inni zaczęli wierzyć, że no cholera, może i wyjdzie. / definicjamiloscii
|
|
 |
Dopijam zimną już kawę i znów dziwne kminy, i mam takie schizy, tak mi niedobrze, tak rozpierdala mi serducho Piechocki w głośnikach - i to kolejna schiza, bo ja nie mam serca. I na szybko napisana wiadomość, gotowa do wysłania, zaproszenie z chorymi zamiarami, znowu cholera, znowu... I adresat już jest, i to wcale nie Jego numer. / definicjamiloscii
|
|
 |
Trzy miesiące temu? "I znów słyszę jego imię z Twoich ust, popierdoliło Cię", "rób co chcesz, ale wiesz jak to się skończy", "Twoja sprawa, lecz zobaczysz, będziesz cierpieć". Wszyscy, którzy wątpili w Niego, we mnie, w nas, w tą więź, w te uczucia - z wiernością wśród priorytetów, którą stawialiście pod największym znakiem zapytania, pierdolcie się. / definicjamiloscii
|
|
 |
pamiętasz? jak cudownie Nam kiedyś było? jak powoli się poznawaliśmy? jak świetnie się rozumieliśmy? nie mieliśmy nikogo, z kim moglibyśmy wtedy pogadać tak szczerze, jak ze sobą. Pamiętasz jak z każdym dniem uzależniałeś mnie od siebie? jak byłeś dla mnie odskocznią od wszystkich problemów, jak zawsze mimo wszytko potrafiłeś sprawić, żebym się uśmiechnęła? jak za każdym razem starałeś mi się pomóc? jak mówiłeś mi o wszystkim, co Cię bolało, co nie dawało Ci spokoju? a jak mi ufałeś, tak bardzo, pamiętasz? jak wciąż chciałam coraz więcej Ciebie? jak z czasem zapragnęłam mieć Cię na wyłączność? wtedy właśnie zniknąłeś. pamiętasz, kurwa? no własnie, nie pamiętasz. nic nie pamiętasz. a mi te pieprzone wspomnienia ryją banię każdego dnia. a chora nadzieja nie daje normalnie żyć, rozumiesz? poznałam wspaniałego człowieka, który po tym, jak mu zaufałam okazał się taki jak reszta. tak cholernie mi Cię brakuje. to boli, wiesz ? / dajmiszczescie
|
|
 |
powiedz, ile razy możesz się na kimś zawieźć? ile razy historia może się powtórzyć? ile nocy jest w stanie przepłakać człowiek? ile alkoholu może w siebie wlać, żeby zapomnieć? ile szlug może spalić, żeby wraz z dymem wypuścić wspomnienia, ilu niewinnych ludzi może zranić, traktując ich jako pocieszenie? no kurwa proszę Cię, powiedz ile? bo mi się wydaje, że ja tą granice przekroczyłam / dajmiszczescie
|
|
 |
wiesz, czasami miewam takie momenty, najczęściej jestem wtedy sama. kładę się na łózko i szukam sensu w tym wszystkim. w tym otaczającym mnie syfie, który przez niektórych zwany jest życiem.
i chociaż może się wydawać, że mało wiem, jestem młoda i pewnie niedoświadczona, ja wiem wystarczająco dużo. wiem, jak fałszywi i podli potrafią być ludzie, wiem jak bardzo potrafią zranić drugą osobę, wiem jak ogromny ból mogą zadać. nikt nie obiecywał, że będzie łatwo, ale ja boję się jutra. boję się tego co będzie za miesiąc czy dwa, bo z czasem jest coraz gorzej / dajmiszczescie
|
|
 |
wyszłam z domu ze zniczem w ręku.mijałam ludzi, którzy stali w ciszy nad pomnikami bliskich im osób, mieli smutne oczy przepełnione żalem, tego dnia pewnie jeszcze bardziej im ich brakuje, mijałam takich, którzy błądzili alejkami cmentarza szukając właściwego miejsca, bo przyjeżdżali na niego raz w roku. kiedy dotarłam do jego grobu, nogi same mi się uginały, do oczu napływały łzy. zapaliłam znicz. byłam tam sama, a przynajmniej tak mi się wydawało. W myślach rozmawiałam z nim codziennie, czułam że mnie widzi, że wie, jak bardzo za nim tęsknie, i jak cholernie mocno go teraz potrzebuję. nagle usłyszałam niepewne 'cześć'. tak, to byłeś Ty - ten głos poznałabym wszędzie. i chociaż tyle dzieli nas od czasu, kiedy się rozstaliśmy, podszedłeś do mnie i tak po prostu mnie przytuliłeś, widziałeś, cierpię. oboje staliśmy płacząc, bo było to pierwsze takie święto od czasu, kiedy umarł nasz wspólny przyjaciel, w sumie to był dla nas jak brat.i dziękuję, tak zwyczajnie, że byłeś wtedy ze mną./dms
|
|
 |
A poza tym z fartem - niech się wiedzie jak najlepiej.
|
|
|
|