|
Unikam wszystkich luster w swoim domu i swojego odbicia w szybie, a nawet w ekranie telefonu. Nie oglądam godzinami naszych zdjęć. Nie potrafię spojrzeć na siebie, czuję się tak beznadziejnie. Wolałabym umrzeć niż uciekać przed samą sobą.
|
|
|
"To kres nasz, a nie przeznaczenie, upadam jak sens w nas, jak krew na scenie."
|
|
|
Dla mnie wieczory to pestka w przeciwieństwie do poranków. Niczego się tak nie boję jak swojego samopoczucia tuż po obudzeniu. Czuję, że ten ból jest silniejszy i nie do pokonania. Mam wrażenie, że umieram.
|
|
|
Poznałam go przypadkiem. Przypadkiem się zakochałam w nim. Przypadkiem byliśmy razem. Przypadkiem byłam naprawdę szczęśliwa. Przypadkiem kochałam bez opamiętania. Przypadkiem też też mnie zostawił i wrócił do swojej pieprzonej przeszłości.
|
|
|
Gdy wróciłam do domu po swoim "najlepszym" dniu w życiu, odpaliłam laptopa i znalazłam swój wpis o sklejaniu czyjegoś serca. Pisałam go z taką pewnością, że ten moment w moim życiu nastąpi. Oczywiście, nastąpił.. Tak jestem szczęśliwa, że codziennie niszczę swoją wątrobę tabletkami na uspokojenie, drinkiem na koniec dnia oraz wykańczam swoje płuca dużą ilością nikotyny. Tak sobie życie po raz kolejny ze mnie zakpiło.
|
|
|
Nie mogę patrzeć na swoje odbicie w lustrze. Nie mogę przebywać dłużej niż 5 minut w swoim pokoju sama. Nie mogę spojrzeć na ekran swojego telefonu. Nie mogę logować się na fejsbuku. Nie mogę przesłuchać żadnej piosenki do końca. Nie mogę znieść nadjeżdzającego pociągu. Nie mogę przechodzić obok "naszych" miejsc. Nie mogę spędzać czasu w domu, w którym się poznaliśmy. Nie mogę patrzeć na żadne kwiaty. Nie mogę uśmiechnać się do nikogo. Nie mogę z nikim porozmawiać, bo nie potrafię. Nie mogę uwierzyć w to, że wszystkie Twoje słowa nie miały żadnego znaczenia. I też, najwazniejsze. Nie potrafię zrozumieć siebie. Dlaczego weszłam drugi raz w to samo gówno, wiedząc jak to się skończy? No tak. Zaufałam i uwierzyłam.
|
|
|
Trzeci raz nie wybaczę, nie dopuszczę go do siebie i nawet się nie odezwę na ulicy. Tak mnie to wszystko boli.
|
|
|
2. Zapomniałabym o swoim ulubionym zdaniu.. "Nigdy, niczego Ci nie obiecywałem." Skoro kolejny raz pojawił się w moim życiu to najwyraźniej musi w jakiś sposób na nie wpłynąć. Uszczęśliwić, albo ponownie zniszczyć. Nikt mi nie mówił, że życie jest nieskomplikowane. Byle przetrwać ten najgorszy czas, nie myśleć o żadnych końcach i skupić się na tym, co jest teraz. Jedno wiem na pewno, że mimo wszystko warto, bo kocham go jak wariatka.
|
|
|
1. Odkąd pamiętam, zawsze podziwiałam ludzi, którzy decydowali się na posklejanie czyjegoś złamanego serca. Wymaga to naprawdę ogromnej odwagi, podwójnej miłości, za dwóch. Nigdy nie chcialam poświęcić się osobie, której nie jestem pewna. Uważałam, że każdy powinien sam się zmierzyć z tym bólem. Odciąć się od jakichkolwiek nowych związków, wyleczyć się w samotności. Nie mogłabym przeżyć, że jestem kołem ratunkowym. Jednakże, któregoś dnia to właśnie mojej osobie podano na tacy takie serce. Mimo wszelkich wątpliwości, przyjęłam je, choć nie musiałam. Zdaję sobie sprawę, że to nie ja bywam pierwszą myślą na początek dnia, ani też ostatnią na koniec. Ale wierzę. Wierzę, że któregoś dnia to się zmieni. Wierzę, że to ja będę najważniejszym człowiekiem w jego życiu. Wierzę, że mi się uda. Owszem, miewam chwile słabości, przez które nie mogę spać i jeść, bo to mnie niszczy. Boję się też o swój stan psychiczny, czy poradzę sobie z tym pieprzonym odrzuceniem i upokorzeniem.
|
|
|
Jak to okropnie brzmi, że jesteś już tylko moją przeszłością.
|
|
|
Żałuję cholernie, że nie jestem tak odważną osobą, by zakończyć te męczarnie bólu. Zrobiłabym to, bez zastanowienia. Odebarałabym sobie to pieprzone życie, bo w nim tak już nie ma nikogo.
|
|
|
Zniszczyli mnie, już doszczętnie, każdy po kolei. Stworzyłam swój osobisty raj, w którym było ogrom miłości i pozytywnego myślenia. Uwierzyłam, że mogę być szczęśliwa, tak też byłam. Zostałam z niczym, z samą sobą. Po prostu umarłam.
|
|
|
|