 |
chciałam znaleźć jakieś wytłumaczenie, sens. choćby światełko w tunelu. ale zabrakło osoby, która mogłaby mi odpowiedzieć na nurtujące pytania. zostałam tylko ja i szloch odbijający się od ścian pustego pokoju. / nieswiadomosc
|
|
 |
czasem zwalnia się we mnie ta niewidzialna blokada, może pod wpływem księżyca, nastroju albo po prostu jakiejś piosenki. wylewam z siebie wtedy potoki słów, niepowstrzymane jak wodospad. piszę i nie mogę przestać, niczym w transie. nie zastanawiam się nad sensem słów, które pojawiają się po chwili na ekranie. ale jestem w takich chwilach zadowolona z siebie, nawet jeśli następnego dnia siedzę godzinami przed klawiaturą i nie potrafię sklecić dwóch zdań. / nieswiadomosc
|
|
 |
przestań beczeć, głupia. to przecież tylko piosenka... / nieswiadomosc
|
|
 |
czułam, że jestem Mu potrzebna. bo naprawdę byłam - pomińmy, że do załatwiania numerów co raz to nowych lasek. / nieswiadomosc
|
|
 |
niegdyś kochałam te wieczory, gdy w narastającym deszczu naciągał mi na głowę kaptur mojej czerwonej bluzy i przedrzeźniał mnie Czerwonym Kapturkiem. wtedy ja śmiałam się z Niego jako złego wilka, który chce mnie pożreć w całości. przyznawał wtedy, że faktycznie ma na mnie ochotę, co kończyło się pocałunkami w deszczu. a teraz siedzę na murze, w tej samej bluzie, butelka daniells'a robi mi za koszyczek, babcia kopnęła w kalendarz, a mój wilk spierdolił do innej bajki. / nieswiadomosc
|
|
 |
rozmowa mamy i cioci na skype. ja siedzę obok. w pewnym momencie ciocia puszcza niezłą wiązankę w stronę swojego psa, który właśnie zalał nowy dywan. jej głos słychać przez słuchawki w całym pokoju. wtedy mama zakrywa mikrofon i mówi do mnie, że nikt w naszej rodzinie tak nie klnie jak ciocia. a ja uśmiecham się potakująco, myśląc ' oj, mamo, ilu ty rzeczy o mnie nie wiesz' . / nieswiadomosc
|
|
 |
kiedy się wkurzę, jestem gorsza niż huragan, gorsza niż oberwanie chmury, gorsza niż tsunami i wulkan razem wzięte, więc zastanów się dwa razy, nim powiesz o kilka słów za dużo. / nieswiadomosc
|
|
 |
chcę wrócić do czasów, kiedy ta ławka była jedynie kilkoma zbitymi deskami, kiedy ta piosenka była tylko fajnym kawałkiem, a każda niebieska bluza była po prostu bluzą. gdy ten zapach męskich perfum nie wywoływał żadnych wspomnień, a do tlenionych laluni nie chowałam żadnej urazy. wrócić do czasów, kiedy nie było Ciebie. / nieswiadomosc
|
|
 |
z transu wyrywa mnie pytanie mamy, dlaczego tak napierdalam w tą klawiaturę, po czym lekko zmieszana zamykam okno z kolejnym rozdziałem opowiadania, mówiąc, że po prostu dyskutuję z koleżanką na gg. / nieswiadomosc
|
|
 |
przestałam szukać w tłumie Twojej twarzy, bluzy, czy blond włosów. już nie irytują mnie mężczyźni, którzy stawiają kroki podobnie do Ciebie. nie chadzam w 'nasze' i 'twoje' miejsca, choć wiem, że właśnie tam mogłabym Cię spotkać. jedyne co robię, to patrzę w szyby wystaw i sklepów, gdzie widzę odbicie osoby, która podobno jest mną. wiesz ? inaczej zapamiętałam siebie. / nieswiadomosc
|
|
 |
to tak cholernie boli. każde słowo tej piosenki wwierca mi się w najmniejszy zakamarek świadomości, pęta mózg i miażdży serce. niby tylko melodia i trochę słów, a przed oczami obraz najpiękniejszych chwil mojego życia, które zmieniają się nagle w pełne niepewności i wyczekiwania na najgorsze, które w końcu i tak nadeszło. tak jak i kończy się ta piosenka, tak skończyła się nasza wspólna rzeczywistość. / nieswiadomosc
|
|
 |
śniłam o pięknej krainie, gdzie ludzie nie mordowali się we własnych łóżkach, staruszki nie zostawały miażdżone na pasach, a każdy kot miał właściciela. gdzie rodziny się nie rozpadają, a o kataklizmach czyta się tylko w książkach. gdzie miłość wyparła zazdrość, nienawiść i zemstę. gdzie wszyscy byli szczęśliwi, w tym ja i Ty, na zawsze razem. sny, które powinny być zakazane za tak cudowną realność, z której nie chcesz wracać. / nieswiadomosc
|
|
|
|