 |
siedziała na brzegu łóżka z papierosem w ręku. jej źrenice rozszerzały się coraz bardziej. łzy spływały po jej policzkach z coraz większą częstotliwością. chwyciła do jednej z dłoni szpilki, do drugiej butelkę taniego wina i boso wybiegła z mieszkania. noc była pochmurna. zbierało się na deszcz. usiadła na krawężniku ulicy i zaczęła pić czerwone wino prosto z butelki. ocierając rozmazaną szminkę z ust, końcem rękawa, usłyszała cichy szept. doskonale znała ten głos. obróciła delikatnie głowę. zaciskając wargę spojrzała na ciemną postać, doskonale znając te rysy. nie potrafiła powstrzymać łez. starała się nie dać mu tej perfidnej satysfakcji, ale nie umiała zapanować nad sercem. podszedł do Niej szyderczo się uśmiechając. wyczuła powiew zakłamania w powietrzu. zobaczyła w Jego oczach przeszywającą je nienawiść. mierząc ją wzorkiem odszedł. przepełniony satysfakcją szedł dumnym krokiem. a ona siedziała sama na środku ulicy błagając Boga o to, aby potrafiła go znienawidzić/ abstracion
|
|
 |
Kochanie, ja płakać się nie boję. Ból jak ból. Jest, później go nie ma. Mój strach dotyczy tego co się dzieje po dużej dawce bólu, łzach. Otępienie. Czułeś to? A raczej: nie czułeś. Nic. Pustka. W oczach braknie łez. A Ty siedzisz i gapisz się w jeden punkt. W głowie nie masz myśli, uczuć, kompletnie nic. Tego się cholernie boję. I mam nadzieję, że nigdy nikt nie doprowadzi mnie do tego stanu raz jeszcze.// ylime
|
|
 |
Pierdole już to czołganie, musze znależć coś lub kogoś co pociągnie mnie do góry albo przynamniej poda swoją dłoń abym mogła się o nią oprzeć i wybić jak najwyżej.
|
|
 |
Otwierając oczy rano doszłam do wniosku, że prawda, która głosi iż człowiek potrafi przyzwyczić swoje ciało jak i umysł do każdego bagna jakie go otacza, jest prawdą naprawdę. Co by się nie działo potrafimy to przeżyć, nie zawsze podnosząc się na tyle, żeby iść z głową wysoko unoszoną tak, żeby widzieć najwiecej z przyszłości, czasami wystraczy podnieść się na tyle, żeby można było złapać powietrze i czołgać się do przodu.
|
|
 |
Czasem z ludźmi których znamy lata, mniej nas łączy niż tymi, których znamy dwa tygodnie.
|
|
 |
Niby nic nas nie łączy, ale nie wierzę że po tym co się stało, kiedyś mnie zapomnisz.
|
|
 |
Nie chcę płakać, bo jeśli już zacznę bardzo trudno będzie mi skończyć.
|
|
 |
Żjąc chwilą nie muszę pamiętać o porażkach.
|
|
 |
Nie chcę patrzeć w przeszłość, bo wtedy mój humor zjebałby się totalnie.
|
|
 |
Teraz już wszystko kojarzy mi się z Tobą, nawet ten pieprzony kamień który stoi koło mojego domu.
|
|
 |
Czasem trudno mi uwierzyć, że człowiek może być aż takim skurwielem.
|
|
 |
Nie obiecuję ci, że zapomnisz. Nigdy nie zapomnisz, ale nauczysz się żyć z tą świadomością. Będziesz mogła patrzeć na niego i słuchać jego głosu, a później odejdziesz, by pocałować człowieka, który zastąpi jego miejsce... Nie obiecuję ci, że już nigdy nie będziesz o nim myślała. Będziesz, ale ze spokojem... Obiecuję ci, że nauczysz się żyć bez niego. I nie potrzebujesz nikogo, bo sama to potrafisz.`
|
|
|
|