 |
znajdź byle pretekst i napisz. /wyluuuzuj
|
|
 |
gdyby było tak, że słowo "kocham Cię" może być raz w życiu wypowiedziane, powiedział/a byś właśnie to tej osobie, o której teraz myślisz ? / mozarlindaa
|
|
 |
Był dla niej nie osiągalnym ideałem. W każdym calu był doskonały. Piękne oczy, bujne kasztanowe włosy, nie powtarzalny styl i to coś . Patrząc na jego zdjęcie nie wiedziała jak określić to co czuje. Cieszyć się, że miała okazję poznać kogoś takiego jak On, płakać nocami że nie może być miedzy nimi nic więcej jak tylko przyjaźń . Nic w tym momencie nie było dla niej. Nie miała pojęcia że w tak szybkim czasie, że w ogóle obdarzy go jakimś uczuciem. Znowu zgubiła granice, często śnił jej się po nocach, często o Nim myślała i równie często za Nim tęskniła. / domiia.
|
|
 |
-Y, słucham? -Kochanie... -Co? Ty oszalałeś? Jest 4 nad ranem. - spojrzałam na zegarek. -Tak, ale to nieważne. Spójrz przez okno, prosze. -No ale... - rozłączyłeś się. -No idiota, debil. Oberwie mu się, obiecuje. Marudząc pod nosem, zwlekłam się z łóżka i stanęłam przy oknie. Przez chwile przecierałam oczy, nie mogłam w to uwierzyć. Na chodniku był wielki napis 'kocham żanete!' . A dziś? Pozostało samo kocham. Którejś nocy zamalowałeś moje imie, widziałam gdy to robiłeś. Bolało. Nawet bardzo. A ten napis do dziś budzi we mnie wspomnienia.
|
|
 |
Szłam z miasta i tak mnie jakoś naszło żebym weszła na chwile do dziadka. Dawno u niego nie byłam, a i tak miała po drodze. -Cześć. - rzuciłam głośno, wchodzą do mieszkania. Zaczęłam opowiadać jak tam w szkole, w domu i w ogóle co nowego. Dziadek zdążył tylko powiedzieć żebym zjadła ciasto bo babcia zrobiła. No to zjadłam i popiłam kawą. Byłam u niego raptem 20 minut. -Już idziesz, tak szybko? Pewnie całuśny na Ciebie czeka. - Odparł dziadek uśmiechając się. -Tak, napewno. No to na razie. - odpowiedziałam dając buziaka dziadkowi i wyszłam. W głębi duszy mówiłam sobie 'nawet nie wiesz jak bardzo bym chciała żeby czekał. '
|
|
 |
Mnie już nie ma w twoich planach, prawda?
|
|
 |
-Człowieku, jarasz jak smok. -No chyba Tabaluga.
|
|
 |
poszliśmy na grób zmarłej siostry . nienarodzonego dziecka mojego ojczyma . mojego ojca . stanęliśmy wszyscy , braciszek położył swojego ulubionego misia na nagrobku . mama była w szoku . uśmiechnęłam się do niego lekko . widząc , że tata nie ogarnia , chwyciłam go za rękę . - tato , ogar . jest okej - o tak córuś . - uśmiechnął się , dumny , że zna znaczenie tego słowa . i gdy wiatr rozwiewał moje włosy , przeszło mi przez myśl , że może ona - że może miriam jest zła , że to ja dzisiaj jestem przy nim i to ja mówię do niego ojciec , chociaż nim nie jest . - ' nie odbieram ci go . on jest nasz . kocha nas tak samo . ' - powiedziałam w duchu i jakby wiatr ustał . / tymbarkoholiczka
|
|
 |
muzyka - lekarstwo i trucizna ale przede wszystkim towarzyszka życia.
|
|
|
|