-Y, słucham? -Kochanie... -Co? Ty oszalałeś? Jest 4 nad ranem. - spojrzałam na zegarek. -Tak, ale to nieważne. Spójrz przez okno, prosze. -No ale... - rozłączyłeś się. -No idiota, debil. Oberwie mu się, obiecuje. Marudząc pod nosem, zwlekłam się z łóżka i stanęłam przy oknie. Przez chwile przecierałam oczy, nie mogłam w to uwierzyć. Na chodniku był wielki napis 'kocham żanete!' . A dziś? Pozostało samo kocham. Którejś nocy zamalowałeś moje imie, widziałam gdy to robiłeś. Bolało. Nawet bardzo. A ten napis do dziś budzi we mnie wspomnienia.
|