 |
być może ten rodzaj miłości, w który wierzę, jest po prostu nieosiągalny.
|
|
 |
"Ludzie mówią wciąż, którą drogą kroczyć masz, nie możesz się różnić, bo masz być taki sam i nie zadawać pytań i w szeregu prosto stać, uciekam stąd dopóki jest czas, o tak. Ludzie mówią wciąż na minutę tysiąc słów, a kiedy się odwrócisz, to w plecy wbiją nóż i nie zadaję pytań, odpowiedzi nie chcę znać, uciekam stąd dopóki jest czas."
|
|
 |
A ludzie ciągle wiedzą lepiej i mówią, bezustannie mówią o tym, jak bardzo się stoczyłam i chyba nawet coś o tym, że dostaję za dużo od życia, oh no tak, przecież dostałam tyle od życia, ale tak naprawdę to życie podstawia mi jedynie kolejne kieliszki pod nos, bo reszta jest tak krucha i chyba nawet już nie chcę przyjmować tych wszystkich ulotnych 'prezentów', bo mam już dość, mam dość, mam kurwa cholernie dość ciągłych myśli, ciągłych czarnych myśli i gdyby ktokolwiek miał wgląd do mojego umysłu to pewnie zamknęliby mnie w izolatce, albo byłabym jakimś pierdolonym eksperymentem, bo niepojęte jak można mieć tyle bólu w tak młodym ciele. I chyba nawet już chciałabym być w tej pieprzonej izolatce, niech mnie do czegoś podłączą, niech dadzą pierdolone proszki, bylebym nie musiała tyle myśleć, oh no proszę. / believe.me
|
|
 |
Nie liczę już strat, jest ich zbyt wiele, nie chcę o tym myśleć, nie chcę wiedzieć czy to moja wina, choć podświadomość ciągle mi o tym przypomina i chciałabym w końcu zliczyć zyski, ale wciąż ich nie widzę, bo patrzę na swoje życie i widzę tylko te ciemne strony, widzę ludzi, których nie jestem w stanie już spotkać, widzę miłość, która nigdy nie powróci, widzę przyjaźnie, które się rozsypały, widzę prochy, widzę alkohol, dużo alkoholu i te stłuczone kieliszki i milion upadków i wszystkie krzywdy i rany i stracone marzenia i kurwa mać, przecież powinnam być teraz w zupełnie innym miejscu, a dalej tkwię w tym jebanym dole i ciężko mi się podnieść, bo ilekroć próbuję to znów coś mnie spycha, znów jakaś nagła śmierć, albo samobójstwo, albo Ty, oh i już mam dość, bo boję się stąd wychodzić, boję się, że znów ktoś odejdzie, kurwa, oh kurwa mam tak zrytą psychikę i chyba, chyba dużej sama nie potrafię z tym żyć. / believe.me
|
|
 |
"Chcę tu z Tobą godnie żyć, nic dookoła – tylko ja i Ty, nie zabraknie nam już niczego, trzymam Cię ręką prawą i lewą. Tęsknie, gdy nie ma Cię przy mnie, jesteś żarem, bez niego stygnę, choć bywają akcje perfidne, nie zamienię Ciebie na żadne inne. Jesteś wszystkim, reszta w tle, biegnę za Tobą po skruszonym szkle, przecinam skórę, ale nie dbam o to, wykrwawiam się dla Ciebie z ochotą. Wszystko po to by z Tobą być, Ty moim a ja Twoim cieniem, dla tych chwil chce mi się żyć, coś ciągnie mnie, jak magnez do Ciebie."
|
|
 |
przeciwności, z którymi musimy się zmierzyć, często sprawiają, że stajemy się silniejsi. a to, co dziś wydaje się stratą, jutro może okazać się zyskiem.
|
|
 |
zmienił się, naprawdę się zmienił. już nie jest nieodpowiedzialnym i ślepym dupkiem.
|
|
 |
niby jesteś zupełnie obcy a jednak bicie serca na twój widok przeczy wszystkiemu.
|
|
 |
I chyba nadal nie potrafię zamienić Twojego dotyku na jego i każde muśnięcie jest takie obce,tak bardzo nieistotne,tak cholernie drażniące,bo przecież to nie Ty i wydaje mi się,nawet jestem pewna,że on nigdy nie dotknie mnie tak jak Ty,bo Ty robiłeś to wyjątkowo idealnie,jeden dotyk i jestem Twoja,oh,to było takie magnetyczne,nie musiałeś nic mówić,bo wiedziałam,co chciałeś powiedzieć,mówiłeś poprzez dotyk,jak bardzo mnie pożądasz i chyba właśnie tego mi brakuje,bo nikt mi Ciebie nie zastąpi i kurwa chyba coraz bardziej sobie to uświadamiam i spadam w jakiś wielki dół i już wiem,że sama sobie nie poradzę,ale przecież,oh no przecież muszę jakoś się podnieść i czuję obrzydzenie,kiedy myślę ile dawałeś mi szans,a ja za każdym razem wolałam iść na pierdoloną imprezę,żeby poznać facetów,którzy i tak nic dla mnie nie znaczą,ale przez te kilka godzin dawali mi poczucie bezpieczeństwa,a potem,potem odchodziłam bez słowa.I chyba strasznie Cię zniszczyłam swoją obecnością,przepraszam./believe.me
|
|
 |
"Budowałem nowe związki, i rujnowałem stare, spałem pijany jak menel na schodach w klubie za barem i może gdzieś mnie mijałeś i może o mnie słyszałeś i tym się różnię od Ciebie, że nie wiem o Tobie wcale. Nie pale, jak zapytasz mnie o sztynks, a i tak mam paranoje w głowie tak jakbym był w jednych z zamkniętych wind bez drzwi i spadał w dół i nie mógł już zrobić nic i czekał tylko na huk. To jest jak cug - ta cała nasza codzienność i lepiej powala z nóg i ryje mózg niż mefedron i szkoda, że to sam Bóg nie siedzi za reżyserką, bo wtedy może bym mógł uwierzyć w jego obecność. Tu gdzie obojętność stała się substytutem, a więzi międzyludzkie zastąpiono facebook'iem, jak mam nie mieć w dupie Ciebie i świata, wybacz, skoro nie ma Cię przy mnie, a kiedyś byłaś."
|
|
 |
Oh,ale ja nie potrafię nawet ogarnąć jednego pieprzonego tematu z historii,a co dopiero całego życia.I musisz zrozumieć,że jedyne co umiem perfekcyjnie zrobić,to ranić.I to chyba najgorsza moja cecha.I chyba nie cierpię siebie właśnie głównie za to.I mam wielką nadzieję,że mi wszystko wybaczysz.I oh kurwa,chciałabym,żebyś znów tutaj był,ale przecież dobrze wiem,że już jest za późno.I nie mogę już niczego zmienić.I jedyne co mi pozostało to alkohol i zioło.I kurwa mać,co za zjebany tydzień,co za zjebany miesiąc,co za zjebany rok.Oh,już nawet nie mam złudzeń,więc znów biorę wódkę w rękę i idę do mieszkania kumpla i chyba uwielbiam tam przebywać i chyba tam zostawiłam cząstkę siebie,bo opowiadałam o Tobie,o nas i to kiedyś były moje najlepsze chwile,a teraz,teraz to tylko pierdolone wspomnienia,które ranią ze zdwojoną siłą.A przecież, przecież ja jestem słaba,tak bardzo delikatna,oh,ja już umieram,umiera moja dusza,bo ciało dalej domaga się alkoholu,pojebane./believe.me
|
|
 |
po prostu oddychać. wspólnie łapać powietrze w smutne płuca.
|
|
|
|