 |
|
2) codziennie spoglądałam w lustro, walcząc ze swoim ciałem dla uzyskania pełnej perfekcji. głodziłam się, faszerowałam tabletkami. byłam beznadziejną córką, siostrą, przyjaciółką, dziewczyną, kochanką. żyłam według głupiego zdania wypowiedzianego przez kumpla po pijaku, widząc w tym receptę na sukces, na szczęście, które było moim największym priorytetem. zapytana, o czym marzę, bez zastanowienia odpowiadałam aby po prostu być szczęśliwą. jednak w dążeniu do realizacji tego celu, nie zdawałam sobie sprawy, że ranię innych. i dzisiaj, kilka dni przed maturą, widzę swoje błędy. i wreszcie wiem kim chcę być. chcę być kobietą która przeprasza. kobietą, która pomaga. która stawia dobro innych ponad swoje. kobietą, która mówi prawdę bez względu jaka ona jest. kobietą, kochającą całym swoim sercem. kobietą wyrozumiałą, ciepłą, wrażliwą, wierną. kobietą, która dostrzega swoje wady i potrafi je obrócić w zalety. kobietą wiedzącą kim jest. pewną siebie, swojej osobowości i kobiecości. chcę żyć
|
|
 |
|
1) przez ostatni rok, upadałam więcej niż kiedykolwiek, byłam samotniejsza, smutniejsza. czułam jak cały mój świat osuwa mi się spod nóg, a grawitacja bezlitośnie ciągnie bezwładne ciało na sam dół. umierałam, uciekałam, płakałam całymi nocami. dziś w nocy było podobnie. no właśnie, podobnie, ale nie tak samo. za chwile mam pisać maturę, być może uda mi się ją jakoś przyzwoicie zdać. ale co dalej? przez ostatni rok dręczyłam się tym pytaniem. nie jestem na to gotowa. nie mam pojęcia jak wygląda życie "wśród dorosłych". zresztą, jak miałam wiedzieć kim chcę zostać, skoro nie mam pojęcia kim teraz jestem? a jednak, nie śpiąc kolejną noc, po raz pierwszy przestałam zamartwiać się wyłącznie sobą. zajrzałam trochę dalej niż na czubek swojego nosa i zobaczyłam to przed czym tak bardzo się broniłam. wreszcie zrozumiałam, że to nie wszyscy wkoło ranili mnie, a to ja ich. myśląc jedynie o swoim dobru raniłam najważniejsze, najbliższe mi osoby.
|
|
 |
|
Tylko bądź przy mnie wspieraj i nie odchodz. bo bez ciebie nie daje rady wiesz?
|
|
 |
|
Tak długo nie płakałam, tak długo trzymałam to wszystko w sobie, silna i zimna, zakłamana, w środku krucha i nie do życia, nigdy nie będę w stanie docenić w pełni tego, co mam dopóki nie będę z nim. / nieracjonalnie
|
|
 |
|
Cz.4 Myślę,że wielkimi krokami zbliża się czas, abym zrobiła w końcu coś dla siebie i próbowała być szczęśliwa. Powoli, krok za krokiem uczyła się żyć sama, próbując nie tyle zapomnieć o nim samym, co nauczyć się żyć już bez niego. Zbyt dużo czasu już minęło, aby nieustannie czekać na odrobinę czułości, tęsknoty, miłości z jego strony . Zbyt dużo straconych sił, łez, zbyt wiele rozczarowań. Wiem, że bez niego będzie mi strasznie ciężko, ale na dobrą sprawę jego przy mnie nie ma już strasznie długo. Nie ma go nawet wtedy, kiedy jest obecny przy mnie ciałem. Nie ma, bo nie czuję już jego miłości, ani tego, że nasze serca biją w tym samym rytmie. Wszystko się już tak naprawdę skończyło dawno temu, tylko nie dopuszczałam tej prawdy do świadomości. Mam nadzieję, że za jakiś czas, może kilka miesięcy, lat poczuję, że to nie ja straciłam Jego,ale tak naprawdę On stracił mnie. Być może też kiedyś pojawi się ktoś, kto zechce zawalczyć o mnie i nigdy nie odpuści.Chcę w to wierzyć./ he.is.my.hope
|
|
 |
|
Cz.3 Więcej w tym wszystkim mojej wiary i miłości niż szans,aby tak było. Dziś wiem, że On nie czuje do mnie już nic, pozwala tylko na to żebym była,być może sam potrzebuje kogoś przy kim odpocznie i poczuje się bezpieczny i kochany.Być może przy mnie właśnie tak się czuje, chciałabym żeby tak było, aczkolwiek tkwiąc w tym układzie, sama odczuwam, że coś mnie omija i wiecznie żyć tak nie można. Nikt mnie jeszcze przecież nie kochał, a chyba właśnie tego pragnę najbardziej. Kochać i być kochaną. Teraz tylko kocham. Nie chcę za kilka lat poczuć, że moje życie polegało na czekaniu, aż On zechce chwycić moją dłoń i iść razem ze mną przez życie. Nie chcę czekać, bo pewnie nigdy tak się nie stanie. Czekam przecież na jego miłość,a ta już nie nadejdzie.Chcę zacząć prawdziwie żyć.Owszem,chciałabym przy Jego boku, ale przewiduję, że zbyt długo nie wytrzymam,jeśli będzie dalej tak jak teraz.
|
|
 |
|
Cz.2 Zostawił mnie, a ja naiwna czekałam, że za mną zatęskni i zawalczy. W gruncie rzeczy, nawet nie musiałby za wiele walczyć, bo miałam w sobie tyle tęsknoty i smutku, że pozwoliłabym na powrót, gdyby tylko zechciał, byle tylko znowu schronić się w jego ramionach.Niestety, oprócz czułych słów, które za każdym razem zostawiały mnie w niepewności, nie zrobił nic, abyśmy znowu stali się jedną duszą w dwóch ciałach. Jednak nawet to mnie nie zniechęciło, dalej czekałam i dbałam o Niego na tyle ile odległość pozwalała. Wierzyłam w niego, wierzyłam w nas, choć '' nas '' już tak długo nie było. Po wielu miesiącach pustki, nadszedł czas na zmiany. Na nowo pojawił się w moim życiu, znowu dopuściłam do tego, aby był blisko mnie. Nie wymagałam niczego, żadnych deklaracji, obietnic, słów. Wiedziałam, że nie jest na nie gotowy, może nie chce być. Czekałam, w sumie dalej czekam, aż zechce żebym była przy nim nie tylko teraz, ale również w przyszłości i na zawsze.
|
|
 |
|
Cz.1 Coraz częściej wydaje mi się, że w swoim życiu ominęłam kilka ważnych etapów. Nigdy nie spotkałam jeszcze mężczyzny, którego kochałabym z wzajemnością, kogoś, kto nie wyobrażałby sobie beze mnie życia i widział we mnie coś więcej niż ci, których spotykałam dotychczas. Nigdy nie należałam do dziewczyn, które szukają chłopaka tylko po to, aby był. Zawsze uważałam, że warto poczekać na tego prawdziwego, jedynego, który skradnie duszę i serce i który sam zechce także mnie siebie samego ofiarować. W moim całym życiu było dwóch ważnych mężczyzn u boku których wyobrażałam sobie życie, ale tylko jeden z nich zechciał żebym przy nim była. Myślałam, że w końcu pojawił się człowiek, który będzie mnie kochał i nigdy ze mnie nie zrezygnuje, obiecał to, a ja mu ufałam. Tylko, że po pewnym czasie, nie rozumiem dlaczego, ale i On zdecydował, aby układać sobie życie beze mnie. Zostawił mnie samą, zakochaną, zagubioną , zranioną, ale i gotową w każdej chwili wybaczyć, dać kolejną szansę.
|
|
 |
|
Już mi lepiej. Odpuściłam sobie Ciebie. Przestałam zasypiać z myślą o Tobie. Już nie czekam. Stałeś się obojętny, zupełnie niepotrzebny. Nie chcę Cię. W końcu przestałeś dla mnie istnieć. Nie jesteś moją codziennością, moim być albo nie być. Nie nazwę Cię wszystkim tym, co mam, bo przecież nigdy Cię nie miałam, i wiesz - jakoś nie żałuję. [ yezoo ]
|
|
 |
|
Tylko nie mów mi, że dzisiaj tu będziesz, nie mów mi, bo oszaleję. / nieracjonalnie
|
|
 |
|
Wiem, że wiesz, że szaleję tylko za tobą.
|
|
|
|