|
Tęskniła.
Tęskniła za nim nieustannie. Oprócz pragnienia odczuwała tylko to jedno: tęsknotę. Ani zimna, ani ciepła, ani głodu. Tylko tęsknotę i pragnienie. Potrzebowała tylko wody i samotności. Tylko w samotności mogła zatopić się w tej tęsknocie tak, jak chciała.
Nawet sen nie dawał wytchnienia. Nie tęskniła, bo śpiąc się nie tęskni. Mogła tylko śnić. Śniła o tęsknocie za nim. Zasypiała ze łzami w oczach i ze łzami się budziła.
|
|
|
"... potem, przez następne miesiące wydawało mi się, że żyję za karę. Nienawidziłam poranków. Przypominały mi, że noc ma swój koniec i trzeba znowu radzić sobie z myslami..."
|
|
|
' odszedł.
a ja również dobrze mogłam powiedzieć, że umieram. '
|
|
|
- Odeszła. To boli, aż trudno uwierzyć jak bardzo ..
- Wiem nawet , gdzie cię boli , tuż pod mostkiem, jakby siedział tam jakiś potwór i ściskał mocno przewód pokarmowy. Czasem coś zaboli w okolicy serca , jakby wyciągał swe szpony po więcej. Co gorsza samemu nie da się go wyrzucić, trzeba czekać aż sobie pójdzie .. A to bardzo boli , wiem ..
- Skąd wiesz ?
- Też jestem człowiekiem ..
|
|
|
Odkąd odszedł, wszystko robię odruchowo. Odruchowo budzę się rano, odruchowo oddycham, odruchowo jem, odruchowo ubieram się i odruchowo nakładam na twarz makijaż. Wiem, że jeśli przestanę to robić, nie będę miała sił, żeby obudzić się z rana. Tak bardzo boję się własnej bezradności, że robię wszystko nawet odruchowo, byleby stworzyć sobie pozory normalności. Budzę się więc każdego dnia i patrzę, jak za oknami świat budzi się do życia.
|
|
|
Nie powinno tak być, myślę ze strachem. Nie powinno już być normalnie. Wcześnie rano ten sam tramwaj nie powinien podjeżdżać na przystanek pod moim domem, ptaki nie powinny latać po niebie, tuż pod linią jasnych chmur, ludzie nie powinni rozmawiać, zegar nie powinien odmierzać czasu. Nic nie powinno być normalnie. Zupełnie nic. A jednak wszystko toczy się swoim dawnym trybem. Świat się nie zmienił ani na jotę. To tylko ja budzę się rano z tym obcym zimnem w brzuchu, które poczułam kiedy odszedł. To tylko ja płaczę pod prysznicem i opieram czoło o zielone
|
|
|
"Pewnie za kilka lat spotkamy się przypadkiem, wpadniemy gdzieś na siebie, może nieświadomie otrę się o twoje ramię na ruchliwym placu w mieście. Będziemy już zupełnie sobie obcy - zapomnimy o słodkich słowach na dobranoc, wszystkich wspólnych spacerach, a rozmowy z młodości wepchniemy do wielkiego pudła na strychu. Co prawda, wspomnienia będą tlić się w naszych wnętrzach, prawdopodobnie pozostanie jakiś osad na dnie serca, ale nikt z nas już nie będzie traktował tego poważnie."
|
|
|
w lewej ręce spod serdecznego palca idzie żyła prosto do serca. Dlatego na nim się nosi pierścionek zaręczynowy
|
|
|
'Miłość potrafi ranić..
-Tak.
-Zwłaszcza gdy oddajesz swe serce komuś, kto ledwie zauważa twoje istnienie, zadaje się z obcymi, głupimi kobietami, które nigdy go nie pokochają tak jak ty.
Zostawia cię za drzwiami, samotną w nocy. Życzysz mu z całego serca, by odzyskał zdrowy rozsądek, ujrzał że tylko z tobą zazna szczęścia, ale wiesz że to się nigdy nie stanie, gdyż jest egoistycznym, niedojrzałym, dupkiem bez serca.
|
|
|
Nie cięłam się po nadgarstkach, nie myśl, że próbowałam się zabić. Chciałam tylko, żeby mnie bolało, ale tak, żebym wiedziała, co boli. Takie coś miało sens: tniesz, więc Cię boli i już. Narastało we mnie ciśnienie jak w kotle parowym, a to było po prostu coś takiego, jakbym odkręciła zawór. Przypomniała sobie, jak mama robiła spody do ciast i nakłuwała je gęsto po całości. "Żeby mogło oddychać" - tak mówiła.
Zrobiłam to, żeby móc oddychać.
|
|
|
Kiedyś staniesz przed moim grobem i powiesz: „Tak, to ona najbardziej mnie kochała ze wszystkich.
|
|
|
- Nie łudzę się. Wiem, że mnie nie kochasz.
Jego słowa sprawiły, że poczułam się jeszcze bardziej zagubiona.
- Ale będę o to walczył. W życiu bowiem istnieją rzeczy, o które warto walczyć do samego końca.
Nie wiedziałam, co powiedzieć.
- A ty jesteś tego warta - zakończył.
|
|
|
|