 |
|
coraz częściej potrzeba mi czterech ścian pustego pokoju
|
|
 |
|
Trochę się zmieniło. Twoje dłonie nie spoczywają już spokojnie na moim ciele. Twoje usta nie jednoczą się z moimi, a ramiona nie chronią przed potworami w nocy. Teraz Twoje ciało, usta, dłonie wplątane we włosy, namiętne pocałunki i troskę ma inna kobieta. Kobieta, która kiedyś coś dla mnie znaczyła, której kiedyś pomagałam i która zwierzała mi się ze swoich problemów. Teraz tą kobietę przytulasz na moich oczach. Teraz to ona jest tą, którą wielbisz.
|
|
 |
|
mój przyjaciel jest martwy i z martwych nie wstanie zbyt żywy. dotąd jego ciało jest w ziemi i jak ziemia gada ze mną o wszystkim
|
|
 |
|
nie masz pojęcia, jak ja czasem cierpię, zupełnie bez wyraźnego powodu. myśli mam tak dziwnie poplątane, wartościowanie tak stasowane, że już nie moge tak dłużej żyć. mój światopogląd zaczyna walić się od podstaw. właściwie jestem wcieleniem kompromisu, i to koniecznego, i niczym więcej.
|
|
 |
|
mam zbyt wiele blizn, żeby być dobrym. mam wystarczająco wiele blizn, żeby zrobić ci brzydką krzywdę.
|
|
 |
|
odezwij się czasem. ciekawy jestem gdzie i z kim teraz umierasz.
|
|
 |
|
on pyta, dlaczego byłem dziś smutny i ja odpowiadam, i on kiwa głową, bo go bolę w tak wielu niewłaściwych miejscach, w tak wielu zawodzeniach, w takich słowach, że wstyd i żal, i kurwa, że naprawdę, że miało być inaczej, i pyta czy możemy te dwie ostatnie minuty spędzić przytuleni, więc we mnie jest niewiele wiary, ale masa, masa miłości. rozkładam, bezradny, rozkochane ręce.
|
|
 |
|
i już cie nigdy nie zobaczyłem, nigdy oczami
|
|
 |
|
w żaden sposob nie chciałam nigdy Cie zranić ..
|
|
 |
|
nic mi z Ciebie nie stało nagle
|
|
|
|