 |
Nie byłam przygotowana na przeżywanie huśtawki uczuć, a on mi coś takiego nieustannie serwował.
|
|
 |
I idąc ulicą, było już naprawdę zimno. Padał śnieg, nawet wiał wiatr. Ale trzymałam Cię za rękę i czułam się bezpiecznie. Miałam wrócić wcześniej do domu. Ale nie chciałam. Byłam z Tobą i tylko to się liczyło. Tak rzadko jestem z Tobą.
|
|
 |
Jesteś moją lampką przy łóżku, moją malinową herbatą, ołówkiem w piórniku, pierścionkiem na palcu, porannym uśmiechem i bałaganem w głowie.
|
|
 |
Lubię Twój jednodniowy zarost, dłonie ciepłe od śniegu i siebie w Twoim sercu też lubię.
|
|
 |
Nie przyzwyczajaj się do mnie. Nie zapamiętuj mojej twarzy, nie pamiętaj, ile łyżeczek cukru wsypuję do herbaty. Zapominaj, jak się ruszam, jak ubieram, jak pachnę. Nie przywiązuj się do mnie - ja mam w zwyczaju uciekać.
|
|
 |
Potrzebuję odrobiny miłości, właśnie teraz, w tym momencie i choć wiem, że czasem nie da się spełnić wielu chęci, to i tak wierze, że zaraz usłyszę przyjemne wibracje i po przeczytaniu sms-a uśmiechnę się szeroko.
|
|
 |
Nie czuję się szczęśliwa, ani nieszczęśliwa. I tego najbardziej nie mogę znieść.
|
|
 |
Mogłeś 10 razy pomyśleć, zanim spojrzałeś na mnie wtedy. Może gdybym ja pomyślała 10 razy więcej, to moje serce skupiło by się na kimś innym, na kimś, kto na nie zasługuje.
|
|
 |
Boję się szczęścia. Chowam się przed najpiękniejszymi chwilami, a o tym, że coś było dla mnie szansą, uświadamiam sobie dopiero, kiedy to tracę. Dlatego nigdy nie jestem szczęśliwa.
|
|
 |
Najbardziej lubiłam gdy wpychał mi się pod parasolkę i przenosił nad kałużami, żeby mi przypadkiem trampki nie zmokły. I jak mówił, że idziemy na wycieczkę i brał mnie za rękę i z impetem na mnie wpadał, mówiąc, że takie wycieczki są najlepsze.
|
|
 |
Tak mi trudno to powiedzieć prosto w oczy, bez uronienia kilku łez. Przepraszam za te wszystkie chwile, kiedy płakałaś z mojego powodu. Przepraszam za momenty, kiedy cierpiałaś bardziej ode mnie. Przepraszam za to, że Cię tak ciągle zawodzę, ale tylko w Tobie mam oparcie. Nie wyobrażam sobie, żeby Cię kiedyś zabrakło. Nie chcę wierzyć w to, że kiedyś wstanę rano i wchodząc do kuchni nie zobaczę Cię zmywającej albo sprzątającej w domu. Nie chcę myśleć o tym, że nadejdzie moment, kiedy nie usłyszę Twojego narzekania na mnie. Kocham Cię ponad wszystko i nie pozwolę, żeby ktoś nas kiedyś rozdzielił. Od dzisiaj zacisnę zęby i choćby ze łzami w oczach, wyrwę światu szczęście dla Ciebie. Ja wiem, że jesteś tego warta, bo jesteś moją matką, moją żywicielką, moją podporą, a jeśli okrutna śmierć złapie Cię w swoje szpony, będę błagać ją na kolanach, żeby zabrała mnie razem z Tobą, bo ja nigdy Cię nie opuszczę. Zbyt mocno Cię kocham, mamo.
|
|
 |
Żyjesz wśród ludzi, którzy ciągle patrzą Ci na ręce. Czekają na chwilę, w której się potkniesz. Zamiast podać Ci pomocną dłoń, pogrążą Cię swoimi obelgami w bagnie życia jeszcze bardziej. Wezmą do ręki nóż, najlepiej z haczykiem na końcu, rozgrzeją go do czerwoności i zadają śmiertelny cios prosto w klatkę piersiową. Z uśmiechem będą patrzeć na Twoją powolną śmierć. Na koniec spluną Ci prosto w twarz, żebyś zrozumiał, co ile tak naprawdę znaczysz w ich oczach.
|
|
|
|