 |
Możesz zabrać mi wszystko. Zabierz serce, duszę, weź kurwa nawet nerkę, cokolwiek, bierz co chcesz. Chcę należeć do Ciebie, CAŁA. Zapomnijmy o rozczarowaniach, bo mimo wszystko jesteś jedyną osobą,która chociaż tak kurewsko zraniła nadal ma wstęp do mojego życia. I dam ci czas. Dam ci czas na oswojenie się ze mną na nowo, na nauczenie się od nowa tych słodkich zwrotów i wyznawania miłości. Dam ci czas na pokochane mnie od nowa, nie martw się. Do czasu aż nie rozbudzisz się na nowo będę kochać za Nas dwóch.
|
|
 |
Jeśli nie Ty jesteś tym jedynym, to dlaczego moje serce przyspiesza, kiedy przechodzisz obok? Skoro nie jesteśmy sobie pisani, to dlaczego ciągle mam Cię przed oczami? Jeśli Bóg nie zesłał Cię po to, abyś był przy mnie, to dlaczego do cholery ciągle mam nadzieję, że przyjdzie taki dzień, kiedy obudzisz się rano i uświadomisz sobie jak bardzo Ci mnie brakuje?
|
|
 |
Za każdym razem, kiedy patrzysz w moją stronę, uświadamiam sobie coraz bardziej i bardziej, jak bardzo kocham te śliczne oczy.
|
|
 |
Wiem, że nadal kocha. wiem to , bo nie znalazł sobie innej. wiem to , bo ciągle mi to powtarza. bo pisze i próbuje dzwonić by znów wyrazić mi swoje uczucie. wiem też, że ja Go kocham. ale wiem, że nie mogę pozwolić Nam na nic więcej. nie mogę pozwolić by serce znów na chwilę zabiło szybciej, by później stanęło w miejscu łamiąc się na pół. zbyt dobrze Go znam.
|
|
 |
Przytrzymał mnie w mocnym w uścisku. klatka piersiowa unosiła Mu się nierytmicznie. - jestem... jestem, kochanie. - nie słuchałam. płakałam w Jego bluzę pociągając nosem. - byłem idiotą. jestem. nie płacz, proszę. - bełkotał bezsensownie, a zdając sobie sprawę, że nic do mnie nie dociera, odsunął moje ciało za wysokość ramion. - tak wiele chciałbym Ci dawać, a tak niewiele mam. - szepnął, a ja nie potrzebowałam nic więcej. przytknęłam swoje wargi do Jego chłodnych ust, czując jak oddaje mi swoje serce.
|
|
 |
Daj mi to silne ramię w której będę mogła wbić w furii paznokcie. daj mi ciepłe wargi, które rozgrzeją mi policzki każdego zimnego, jesiennego wieczoru. proszę. choć na tydzień ten zapach, który otulał mnie każdej nocy, tamtego roku.
|
|
 |
to On ma oczy, którym ufam. to On ma ten dołek w policzku, którego tak bardzo ubóstwiam. to On który jako jedyny potrafi rozśmieszyć mnie kiedy płaczę. to On jest tym typkiem, który jara się każdym moim esemesem. to On zawsze odprowadza mnie pod same drzwi domu, tylko po to aby mieć pewność, że jestem bezpieczna. to On ten którego Kocham nad zycie.
|
|
 |
Ostrożnie planowała każdy dzień,każde słowo,nawet każdy gest.By niczego przypadkiem nie popsuć.Tak bardzo bała się ,że któregoś dnia czar pryśnie,że jeden nieostrożny ruch sprawi,że straci go. Któregoś dnia ktoś powiedział ,że najpiękniejszych chwil życia nie zaplanujemy.One przyjdą same.Otworzyła się przed nim.Pokazała mu prawdziwą siebie.Wady i zalety. A on to potem w perfidny sposób wykorzystał. Przecież wiedział,że jest inna niż wszystkie dziewczyny które zna.I ,że tak bardzo boi się miłości.Mówił,że udowodni że miłości nie trzeba się bać,a potem sprawił,że stała się jeszcze straszniejsza niż mogła jej się wydawać/hoyden
|
|
 |
Zniknął..Już więcej się nie odezwał.A mówili,że w przyrodzie nic tak nie znika bez śladu/hoyden
|
|
 |
Lubiła patrzeć w niebo.Dziś było wyjątkowe,choć pozbawione słońca.Chmury przybierały najróżniejsze kształty,a ona zgadywała do czego w danym momencie są podobne.Lubiła to robić ponieważ tam na górze mieszka jej zmarła przyjaciółka.Kiedyś robiły tak razem.-Jutro już Wielkanoc.Spotkamy się wszyscy razem przy stole.Tylko Ciebie będzie mi bardzo brakowało. Pamiętam jak razem toczyłyśmy bitwę na jajka.Cieszyłyśmy się jak głupie gdy którejś z nas nie pękła skorupka.Malowałyśmy pisanki,stroiłyśmy koszyczki. Byłyśmy wiecznie radosnymi dziewczynkami,z długimi warkoczykami.Zawsze jak siostry.Od zawsze.I na zawsze.Pamiętam-szepnęła Każde święta przypominały o braku tak ważnej dla niej osoby.Gwar,rozmowy,śmiechy.Rodzinna atmosfera.Wszystko byłoby takie jak powinno,ale zabrakło czyjegoś głosu/hoyden
|
|
 |
Siedzieli w parku.Ona,jej chłopak i jego kumple.Jeszcze z czasów gimnazjum. Narzekali na nudę.Nagle zobaczyli małego chłopca i zaśmiewając się do rozpuku zabrali mu żelki.Przestraszony chłopiec zaczął płakać.Spojrzała na swojego chłopaka,ale ten nie zareagował nawet.Palił spokojnie papierosa.Wzięła więc dziecko za rączkę i zaprowadziła go do sklepu.Kupiła mu żelki,które mu ukradli.I jeszcze inne słodycze na pocieszenie.Potem kazała dowcipnisiom przeprosić malca.Gdy to zrobili zwróciła się do swojego chłopaka.
-Nie poznaję Cię.Kimkolwiek teraz jesteś.Chcę swojego chłopaka z powrotem.
Nie odezwał się nawet.Była więc pewna tego co za chwilę miało nastąpić.
-Widzę,że już nigdy nie odzyskam go. Jego już nie ma.I nie będzie.To koniec.Nie mogę być z kimś,kogo tylko wydawało mi się,że znam.
Próbował coś tłumaczyć,ale go nie słuchała.Tam w parku zostawiła razem z nim swoją miłość.Bo nie mogła go już kochać.Nie po czymś takim./hoyden
|
|
 |
Księżniczka postanowiła się najebać bo jej książę okazał się zwykłym frajerem.
|
|
|
|