 |
Cóż za wspaniała scenografia, popijam browar zaciągając się dymem z blanta. / slonbogiem
|
|
 |
Mam nadzieję, że kiedy wszyscy uciekną, Ty zostaniesz.
|
|
 |
Jakież to przykre, że nie masz już nikogo na kogo możesz liczyć. / slonbogiem
|
|
 |
|
"Chciałbym ją zobaczyć, chciałbym się z nią spotkać, ale boję się, że gdy spojrzę w jej oczy wszystko nagle wróci. Boję się, że znów będzie dla mnie wszystkim, że nie będę umiał bez niej żyć, że kolejny raz stanie się dla mnie jedyną osobą na całym tym świecie. A tak przecież nie może się stać, ja nie mogę jej po raz kolejny zranić. Ona nie zasłużyła na to żeby znów cierpieć." Zawsze kiedy wznawiasz ze mną kontakt mam wrażenie, że właśnie te słowa kłębią się w Twojej głowie. Wtedy z jednej strony chcesz się do mnie zbliżyć, chcesz być przy mnie, tak jakby ciągle obecny w moim życiu, ale cały czas coś Cię trzyma na dystans. Nieustannie masz jakieś obawy, bo raz już popełniłeś błąd, a teraz boisz się jego powtórki i właśnie przez to nie potrafisz zrobić kroku na przód. Chyba się nie mylę, prawda? / napisana
|
|
 |
- Czego Ci brakuje najbardziej? - Naszych rozmów. I pytania: Co jutro robimy?
|
|
 |
''To co w sobie mam tylko ciągnie mnie w dół..''
|
|
 |
|
Ty się nazywasz mężczyzną? Prawdziwy facet stanąłby przede mną i wbił ten nóż prosto w serce, patrząc mi przy tym w oczy. Obserwowałby jak powoli uchodzi ze mnie życie. Jak szok miesza się z żalem, jak pod powiekami zbierają się łzy, które potem zmieniają się w złość płynącą po policzkach. Przyjąłby na klatę moje próby ratowania się, zniósłby każdy cios i każde zadrapanie. Miałbyś odwagę żyć ze wspomnieniem moich ostatnich słów. Tak właśnie zrobiłby prawdziwy facet. Ty zachowałeś się co najwyżej jak jego imitacja. Ot, mały chłopiec, który chowa głowę pod kołdrę. Zabiłeś mnie na odległość, zachowałeś czyste ręce. Pierdolony tchórz, a nie mężczyzna. Nie umiałeś nawet wprost powiedzieć, że coś zgasło. Wybrałeś drogę na skróty, gdzie nie musisz patrzeć jak Twoje słowo mnie zniszczyło./esperer
|
|
 |
|
Mam nadzieję, że właśnie teraz jesteś sam, że leżysz na łóżku w ciemności i słuchasz tych wszystkich przygnębiających piosenek. Mam nadzieję, że myślisz o mnie i zastanawiasz się co robię, jak jestem ubrana, jaki mam humor i czy się uśmiecham. Mam nadzieję, że nie daje Ci spokoju myśl, że wszystko spierdoliłeś, że mogliśmy właśnie siedzieć tam razem, a tak naprawdę każde z nas tylko udaje jakie jest teraz szczęśliwe. / napisana
|
|
 |
dałam się podejść jak małe dziecko, dałam się odwinąć wokół palca. jest moim uzależnieniem, jest czymś więcej. przysięgam, ja wariuję, wariuję bo nie wiem co się z nim dzieję i nie wiem dlaczego za taki ogrom miłości dziękuję mi obojętnością. nie wiem i wydaję mi się,że postradałam zmysły. czuję miliony szpilek wbitych w ciało, mam skurczony żołądek i z trudem oddycham.chciałabym zasnąć i nigdy więcej się nie obudzić. nie jestem zdolna do niczego prócz czucia bólu. jest tylko ból, ból, ból i łzy,których nie jestem w stanie opanować. nie potrafię sterować swoim ciałem. Boże oddaj mi MNIE,błagam i uwolnij od tej agonii, błagam. / nervella
|
|
 |
niszczę płuca papierosami, wątrobę zbyt dużą ilością alkoholu, a nerwy zbyt małymi pokładami cierpliwości. co weekend niszczę kolejną cząstkę siebie, ale prawda jest taka, że robię to tylko po to, by odwrócić uwagę od serca, które zostało zniszczone najsilniej. niezliczone blizny, plastry, szramy, nacięcia zdobią ten biedny narząd, który bije ostatkami sił. staram się je podreperować, co jakiś czas naprawiam kolejne fragmenty, ale czy warto? przecież bez serca da się żyć, prawda? przecież bez niego byłoby mi lepiej, byłoby lżej. mniej cierpienia, mniej bólu, mniej łez. stałabym się nową osobą. może gorszą, mniej sympatyczną, ale zapewne silniejszą. nikt nie mógłby już spowodować mojego upadku, nikt by mnie nie złamał.
|
|
 |
pamiętaj, nigdy nie możesz być bezbronna. nigdy nie możesz pokazać, że jesteś od kogoś słabsza. gdy ktoś cię obrazi, bij. gdy cię uderzy, oddawaj dwa razy mocniej. pamiętaj, że jesteś najmądrzejsza, najładniejsza i najlepsza i żaden śmieć nie ma prawa tobą pomiatać. / Żulczyk, mistrzu
|
|
 |
powinieneś pobiec za mną i mnie zatrzymać. siłą przycisnąć do drzwi auta i nie pozwolić choćby drgnąć. powinieneś zmusić mnie bym spojrzała w Twoje grafitowe tęczówki, bym wysłuchała tego co masz do powiedzenia. w sumie nie musiałbyś nawet nic mówić. sam pocałunek by wystarczył. potem powinieneś szepnąć wprost do ucha, że mam się nie gniewać, że nasze kłótnie są dziecinne i bezpodstawne. powinieneś przypomnieć jak ważna jestem i ile znaczę. powinieneś coś zrobić, cokolwiek. niestety, gdy ja pijana i wkurzona do granic możliwości wyszłam, nie zrobiłeś nic. ponownie pozwoliłeś mi bym została z tym sama. pozwoliłeś, by łzy moczyły policzki, by serce zlęknione biło nienaturalnym rytmem. pozwoliłeś by w mojej głowie zaczęły rodzić się zabójcze myśli, których natłok nie dawał spać.obiecałeś dawać mi szczęście, a od pewnego czasu zadajesz jedynie ból. wiec jeśli nie chcesz mnie stracić, otwórz oczy, przestań się bać i okrywać peleryną dumy. jeśli nie chcesz mnie stracić, bądź. nie uciekaj.
|
|
|
|