 |
weź zatrzymaj się na chwile popatrz, ile razy spierdoliłeś stąd i ile razy wróciłeś
|
|
 |
zejdź tu do mnie wspomnij nieprzytomnie, głuchym szeptem przypomnij mi o mnie
|
|
 |
godzinę wcześniej stoisz poza tłumem masz wszystko co chciałbyś mieć w sumie,
godzinę później giniesz gdzieś w tym tłumie, tracisz wszystko za to co zrozumiesz
|
|
 |
znowu okłamałem swoją rodzinę, miało grzecznie być a znowu pije
|
|
 |
chyba mam de-ja-vu znowu, wiesz, wczorajszy wieczór zaczynałem w ten sam sposób też
|
|
 |
jebać biling nie potrzebuje opinii
żeby czuć się lepiej niż się czuje w tej chwili
|
|
 |
chociaż co wieczór mówię sobie że z tym kończę
to rano znowu budzę się przytulony do gorzkiej
|
|
 |
masa zasad i reguł, w obłudy ścieku,
przełomów wieku, obojętnych na myślenie i czucie
|
|
 |
stój, popatrz w przód tak bez złudzeń,
dokąd to biegnie i kim są kurwa Ci ludzie
|
|
 |
pieprzyć sentymenty, w szczególności te cudze
|
|
 |
mało przyjaźni gestów, jesteś szeptem wśród szelestów
|
|
 |
niejeden kiedyś pierdolił by to skończyć,
jeśli w to wierzysz dziś, uwierz, jutro w to zwątpisz
|
|
|
|