 |
Mówił,że nic nie może wiecznie trwać.Żarówka w końcu się wypala,sen odchodzi po otworzeniu oczu,tęcza znika.Nie powiedział tylko,że tak samo obcesowo traktuje naszą miłość.Jak coś co musi odejść, nie dawał jej szans na przetrwanie.Dopóki była i nas uszczęśliwiała to dobrze.Gdyby jednak jej zabrakło życie nie wiele by się zmieniło.To tak jakby istniał narkotyk dający nam pełne uszczęśliwienie,w ogóle nieuzależniający od swojego być albo nie być.Nie mający skutków użycia. Co było absolutnie niemożliwe. Bo ta miłość wyryła treść i swoją historię w naszych sercach./hoyden
|
|
 |
Znalazło się kilku takich którzy chcieli znaleźć definicję szczęścia i miłości.Ale dla każdego to oznacza co innego. Szczęściem mogą być ramiona mamy,truskawki w czekoladzie,nowy samochód,zdany test. Miłością może być rodzina,ulubione zwierzątko.Dla mnie szczęście i miłość idą w parze kiedy tak czule na mnie patrzysz.Wtedy wiem,że nie chcę już niczego szukać. Bo wszystko co chciałam mieć samo mnie odnalazło/hoyden
|
|
 |
Prowokuję i kuszę los chcąc by odebrał mi ciebie w tym wcześniejszym stadium.Gdy jeszcze łatwiej byłoby się rozstać,gdy nie jestem na tyle do Ciebie przywiązana i twoja strata nie byłaby końcem świata.Jednocześnie proszę go by mi Ciebie nie zabierał. Bo znaczysz dla mnie więcej niż sama się przed sobą przyznaję. Tak rozdarta gubię się w własnym życiu,porządkując po raz kolejny szafę.By sprawiać wrażenie,że mam kontrolę nad tym co się w nim dzieje. Łudząc się,że panuję nad tym całym bałaganem/hoyden
|
|
 |
Skąd wiedziałam ,ze to ten jedyny? Bo przy nim czułam się niewyobrażalnie szczęśliwa.Nigdy nie chciałam puszczać jego dłoni.Z nim mogłam przenosić góry, z bicia jego serca czerpałam siłę do życia. Wystarczyła jego obecność by osiągnąć pełnię zadowolenia.Gdy odszedł ból zdominował wszystkie moje organy. Opłakiwałam tak długo jego nieobecność i nie skarżyłam się nikomu na niego. Kochałam.Tak bardzo,że bez niego świat mógłby dla mnie przestać istnieć. Liczyło się tylko to bym znów mogła się z nim połączyć/hoyden
|
|
 |
Klamiesz. Choć twój nos wcale się nie wydłuża jak u Pinokio. Kłamiesz choć nie dodajesz tak dużo szczegółów jak to robią wszyscy kłamcy. I jak dowodzi przeprowadzone na nich badanie. Wcale nie unikasz mojego spojrzenia choć i to podobno jest charakterystyczne przy mijaniu się z prawdą. Tak uparcie wpatrujesz się w moje oczy jakbyś tym spojrzeniem chciał przygarnąć mnie do siebie i przekonać sam siebie,że to ostatni raz oszukałeś mnie.Ale z kłamstwem nie wygrasz. Przecież Ty mnie nie pokochasz/hoyden
|
|
 |
Przecież chciałam żeby tym razem było inaczej.Żeby ktoś pokochał mnie bezwarunkowo. Boje się samotności,ale tylko będąc sama czuję się dziwnie bezpieczna. Nikt nie może mnie wtedy zranić.Nikt nie może mnie zniszczyć. Cholerna wrażliwa ja! I mój wrażliwy świat! Wpuściłam Cię do niego.Nie chcę kiedykolwiek poczuć,że źle zrobiłam/hoyden
|
|
 |
Przypominasz mi kogoś o kim chciałam zapomnieć. Dążyłam do tego tyle czasu. Wzbudzał moje poczucie winy,podstępnie mną manipulując. Starałam się być coraz lepsza dla niego,choć to on popełniał błędy,które tak dużo mnie kosztowały. Doprowadzał mnie do płaczu by pośpiesznie potem ocierać mi łzy.Cwany był. Wiedział jak bardzo go kochałam dlatego wykorzystywał to. Czułam się jak pionek na szachownicy,marionetka dopasowana do bicia jego serca.A ty jeśli chcesz grać w tą samą grę to nie ze mną.Ja już nie mam siły na powtórkę z rozrywki/hoyden
|
|
 |
potrzebuje spokojnej nocy.
|
|
 |
starała się nauczyć dystansu do pewnych sytuacji i osób.
|
|
 |
I hope you see the light before it's ruined
|
|
 |
spacerniak z ziomkami, dzień jak codzień. kilka piw w torebce, paczka szlugów, wszystko co kocham. i oni. moje przybrane rodzeństwo podnosiło mnie na duchu. dochodziliśmy do naszej miejscówy. od jakiegoś czasu tam nie przychodził. siostra, która szła z przodu wysłała mi esemesa - 'siedzi tam ze swoją dziunią.' zatrzymałam się, pierdoliłam tusz do rzęs. -jesteś silna? - zapytał mnie brat. -oczywiście, a przynajmniej się staram. -to chodź tam i pokaż mu, jaka śliczna i mądra z Ciebie laska, podejdź, przybij mu piątkę, a ją wyśmiej. poszłam tam, z papierosem w mordzie, a z bratem za rękę. uśmiech nie schodził mi z twarzy. i te jego zdziwienie. pewnie pomyślał, że jesteśmy razem. ale chuj mnie jego opinia.
|
|
|
|