Mówił,że nic nie może wiecznie trwać.Żarówka w końcu się wypala,sen odchodzi po otworzeniu oczu,tęcza znika.Nie powiedział tylko,że tak samo obcesowo traktuje naszą miłość.Jak coś co musi odejść, nie dawał jej szans na przetrwanie.Dopóki była i nas uszczęśliwiała to dobrze.Gdyby jednak jej zabrakło życie nie wiele by się zmieniło.To tak jakby istniał narkotyk dający nam pełne uszczęśliwienie,w ogóle nieuzależniający od swojego być albo nie być.Nie mający skutków użycia. Co było absolutnie niemożliwe. Bo ta miłość wyryła treść i swoją historię w naszych sercach./hoyden
|