 |
Zdaję sobie sprawę, że łatwo to się mówi,
ciężko odmówić sobie czegoś, co się lubi.
Nieraz powtarzałem: od jutra nie palę,
do dzisiejszego dnia z joint'em się nie rozstaję.
|
|
 |
Zdaję sobie sprawę, że łatwo to się mówi,
ciężko odmówić sobie czegoś, co się lubi.
Nieraz powtarzałem: od jutra nie palę,
do dzisiejszego dnia z joint'em się nie rozstaję.
|
|
 |
Aby przetrwać trzeba walczyć!
|
|
 |
Mówią, nic dwa razy się nie może się wydarzyć
Mówią, od tego żeby je łamać są zakazy
Mówią, lepiej raz zyskać niż dwa razy stracić
Są rzeczy których nie możesz sobie wyobrazić..
|
|
 |
Wczoraj minął rok odkąd zaczęliśmy pisać. Obiecałąm sobie że Napisze Ci że Cię kocham i zrobiłam to. Napisałam. Napisał że nie wie co ma powiedzieć... że go zaskoczyłam a potem że będziemy dobrymi przyjaciółmi. ;( Fajnie.
|
|
 |
To nie jest tak jak myślisz, żałuje wielu rzeczy
Staram się to zmienić, ale gdzieś to we mnie siedzi
Trudno gorzkie chwile przeżyć, czasem mam ochotę nie żyć
|
|
 |
Czekałam na przystanku,aż podjedziesz tym autobusem. Minuty ciągnęły mi się w nieskończoność. Miałam serce pełne obaw. Gdy zobaczyłam nadjeżdżający autobus miałam ochotę uciec. Wysiadłeś. Podszedłeś. Przytuliłeś. Ja stałam ze spuszczonymi rękami przy pasie. Nie chciałam Cię przytulać. Bałam się,że się rozkleje. Zabrałeś mnie na spacer,tłumaczyłeś całe to zamieszanie,to niedogadanie się przez które zerwał się nasz związek.Mówiłeś co czułeś. Że nawet na następny dzień na baletach myślałeś o mnie. Bolało,że Ty,ten który zawsze był lowelasem potrafił się powstrzymać,a ja nie. Cholernie mnie to bolało. Widziałeś to,zacząłeś gadać głupoty. A gdy w końcu nie wytrzymałam i się uśmiechnęłam przytuliłeś i powiedziałeś,że długo czekałeś na ten uśmiech. Chciałabym móc cofnąć czas albo mieć taką moc,żeby tera wszystko naprawić.
|
|
 |
|
stanęła przed nim, oddychając coraz płytszej. w końcu zatrzymała oddech i zagryzając wargę, delikatnie zsunęła ramiączko bluzki. bezszelestnie, przesuwając swój palec po ramieniu, patrzyła mu prosto w oczy. nie reagował. stał jak oniemiały, nie wiedząc co powinien zrobić. podniosła ramiączko, na swoje miejsce i zacisnęła zęby. zamknęła oczy, powstrzymując płacz. - kochasz ją! - wykrzyczała. - nie odpowiadał. - nie pozostaje mi nic innego, jak Ci pogratulować. bawisz się mną, kochając inną. wynoś się natychmiast. wynoś się! - rzuciła kieliszkiem czerwonego wina, który miała tuż pod ręką o ścianę, obok której stał jak osłupiały nie wiedząc, co się dzieje. wino zostawiło czerwoną plamę na białej farbie. oboje milczeli. słychać było jedynie ciche uderzenia kropel taniego wina, skapujących na marmurową podłogę. patrzyła mu prosto w przeszklone kłamstwami źrenice, a łzy napływały do jej oczu z niesamowitą częstotliwością. - kocham ją. - wyszeptał, odchodząc. /abstracion
|
|
|
|