  |
kochaj mnie, wspieraj mnie, szanuj i pomagaj. mam nadzieję chyba, że zbyt wiele nie wymagam.
|
|
  |
najpierw odstaw red bulla, którego pijesz z rana, papierosa po którego siegasz, też nie zapalaj. odpuść kawe, alkohol, nie skręcaj jointów. wszystko jest dla ludzi, ale zacznij od początku.
|
|
  |
tylko wobec swoich bądź zawsze szczery, szczerość - raczej dawnych czasów relikt. na palcach jednej ręki, bo nie wszystko co się święci, wyliczysz tych kilka wartościowych rzeczy.
|
|
  |
jednego jestem pewna - i tak zrobię to, co chcę. jeśli mi zabronisz, po prostu ci o tym nie powiem.
|
|
  |
czas leczy rany, taa, chuja jest w tym prawdy. każdy dzień od tamtej chwili niczego nie jest warty.
|
|
  |
stoisz i się ślinisz, albo idziesz i zdobywasz.
|
|
  |
gdy przez głupotę powoduję te kłótnie, nie chcę ich i to pewne absolutnie. uwielbiam twój widok i to jak pachniesz, zawsze obserwuję cię jak już zaśniesz. i upijam się co dzień twoim widokiem, a twój uśmiech, to jak piwo z sokiem.
|
|
  |
i już podjęłam decyzję: nie wracam. wiem, że to egoistyczne, przepraszam.
|
|
  |
kocham, jak patrzy, chociaż nie robi wyznań, to trzyma za rękę, jak prawdziwy mężczyzna.
|
|
  |
jesteś dla mnie wszystkim, ważne dla mnie twoje słowa. kotku idź ze mna przez życie, to wyprawa hardcorowa. przekonałam się w końcu, umocniłam się w tej wierze, tak jak tobie teraz, innemu nigdy nie zawierze. nie chce zabić uczucia, które we mnie się zrodziło, proszę cię, zadbajmy o to, by nigdy nie nastąpiło, to co mogłoby przeszkodzić nam byśmy byli szczęśliwi. te wszystkie wspólne chwile, tak - jestem pamiętliwa, nie wymarze ich z pamięci jak danych z komputera, chcę dzielić z tobą problemy i jeszcze mocniej wspierać. ciężko mi zaufać, a ty właśnie to zrobiłeś, to już nie żadne ryzyko, że tak właśnie postąpiłeś. trwać teraz pragnę i chce byś tą pewność miał, nie chce więcej zawodzić i nie będziesz żałował. mam trudny charakter, zawsze byłam zbuntowana, potrafię też być słodka, tylko przyłożyć do rany. potrafię narozrabiać, lecz potrafię też przeprosić, wiem, że moje chore jazdy czasem cieżko bywa znosić.
|
|
  |
tu ludzkie pasożyty legną się jak larwy, chłód i pustka uczuć, jak w pierdolonej psiarni. to świat rozkładu i syfu synu, szmatom plujesz w twarz, one się nie wstydzą wstydu, tu gdzie na każdym kroku te kurwa gnoje, idą jak swój do swego, niby po swoje.
|
|
  |
z nią chcę mieć lodówkę, kota i kredyt na dom, budzić się i zasypiać, bo bez niej to nie to samo. chce dawać jej szczęście po to, żeby poczuła, jak cholernie dobrze jest być kochaną. spojrzę jej w oczy, po czym zobaczę w nich siebie, wstrzymam na chwilę oddech i mam nadzieję, bo powtarza mi, ze przecież stać na więcej, wiem, nie ma mojego szczęścia bez niej. z nią chcę mieć wspólną kuchnię, psa i telewizor i czuć jej bliskość obok, gdy mrok za szybą, chcę powiedzieć jej tak dużo i jeszcze więcej, albo nie mówić nic, bo nie wiem, co mam powiedzieć. zamknę oczy i znów na sobie poczuję jej dotyk, chcę podbijać z nią świat, pisząc zwrotki pod bit, bo ma na własność moje myśli, słowa i więcej mnie, nie ma mojego szczęścia bez niej. znów zobaczę swój śmiech w brudnym lustrze, bo przy niej małe gesty zamieniają się w te duże. i nie kupię lampki wina, by pójść tańczyć z nią, bo nie umiem i nie piję, a ona ciągle jest ze mną, jeśli szczęście ma mi dać ktoś inny, to go nie chcę.
|
|
|
|