|
Zabijamy siebie, by nie ranić innych.
|
|
|
Odnoszę dziwne wrażenie, że cały świat toczy się gdzieś obok mnie, a ja stoję z boku, sceptycznie przyglądając się wszystkiemu i nie biorąc w tej wielkiej gonitwie udziału. To wspaniałe, a zarazem straszne uczucie.
|
|
|
Od dziecka mam dogłębne poczucie samotności. Możliwe, że inni też się tak czują, ale nie będę przecież biegać po ulicach i pytać ludzi, czy są tak samo samotni jak ja. Wylądowałbym pewnie w zakładzie zamkniętym.
|
|
|
Tak mi trzeba wiedzieć, że się ktoś o mnie troszczy w tym obcym świecie. I wiem, jak bardzo nie zasługuję na tę troskę - ja z moimi idiotycznymi depresjami i całą tą maszynerią spekulacji.
|
|
|
(...) wielu ludzi zamiera w środku. Nie widać tego na pierwszy rzut oka, ale
wystarczy, że otworzą usta, a już wiesz, że to stracili. Zostali zamordowani przez życie.
|
|
|
Wszyscy strasznie spinamy się , aby być jacyś. Codziennie rysujemy siebie, dolepiamy do siebie klejem kolejne kartki, zdjęcia, wrysowujemy się w ramki, aby poczuć że jesteśmy czymś więcej niż imieniem i nazwiskiem.
|
|
|
Wszyscy jesteśmy narkomanami - różne są tylko używki.
|
|
|
Znasz moje imię, nie moją historię. Słyszałeś, co zrobiłem, ale nie przez co przeszedłem.
|
|
|
Zamknięta w czasoprzestrzeni , dławiąca się sztucznym śmiechem , gubiąca siebie.
|
|
|
Utonęłam w otchłani popiołu i spalonych grobów .
Krzyczałam lecz wszyscy byli zagłuszeni
symfonią grającej ciszy .
Krwawiłam ale nikt nie zauważył wydartej rany pod zabliźnionym
ciałem . Uciekałam jednak życie dalej toczyło grę.
|
|
|
Zatrzymałam się na rozdrożu życia.
Moje serce zbroczyło krwią.
Dłonie poddałam kwarantannie ,
a blizny zawarte w psychicznym umysle,
wystawiłam na zmarznięty tłum
nic nie znaczacych ludzi .
Poddałam się.
Zanurzyłam w oceanie schizofrenicznych
myśli . Zabarwiłam śnieżnobiały śnieg, na
purpurowo . Żebrałam o szczęśliwe zakończenie,
wymaganego piekła. Naiwna,
umieram.. pogódź się z ślepym losem .
Sprawiedliwość poległa na polu stoczonej bitwy .
Została obłuda, kłamstwo i zatracone resztki nieświadomej
duszy .
Palono mnie na stosie zgardzonych ciał ,
biczowano pośród gwałtownych uderzeń.
Ustąpiłam.
Przez zamglone powieki zobaczyłam
wytarte niebo . Zapragnęłam
wolności , bezgranicznej ,samotnej .
Obudziłam się w białej trumnie na wyśrodkowanym
placu zgniłych dusz .. Cmentarz stał w płomieniach .
Szatan uśmiechał się szyderczo , zabrał mnie do siebie .
udusił i pogrzebał .
|
|
|
Błysk ostrza ,
i znak na który wszystkie
cząsteczki mojego ciała płyną w
górę . Wzdłuż wolności ,
mijając się z smutkiem i cierpieniem,
układają nielogiczną całość.
Spotykają się z melancholia i ukojeniem,
jednak zaraz po tym wypryskają
jak wzburzony wulkan gorącą krwią.
Zamykają dziury zadane przez
ludzkie ręce i wytwarzają
kolejną dawkę hemoglobiny.
|
|
|
|