 |
chcę patrzeć z Tobą w jedną stronę
Ty niechcący o mnie marzysz
|
|
 |
ty pilnuj moich snów i przychodź kiedy chcesz te chwile z moich dni do jednej dłoni zbierz i zapominać chcę tak czesto jak sie da że nie ma we mnie nic i nic nie jestem wart
|
|
 |
to, co było kiedyś między nami
było złożone bardziej niż origami
|
|
 |
Być tam, tam, tam gdzie oni Mieć patent na szczęście, z drugą połową go trwonić Byle jak najdalej zabrać ich wszystkich Mieć tylko tych, tych naprawdę bliskich
|
|
 |
każdy ma chwile, że by to wszystko jebnął.
i patrzy w lustro jak łzy mu ciekną..
|
|
 |
dotlenie umysł, by rozróżnić to co ważne,
od rzeczy mniej istotnych, choć traktuje je poważnie.
|
|
 |
czekam wciąż na coś, co było wciąż się myląc.
|
|
 |
czasem ten pierwszy wyciągał dłoń, bo się martwił, ten drugi uwierzył, że sobie poradzi sam z tym, okiełzna świat, rozum nie może mieć barier, uwierzył, że sam da radę, sam będzie swoim światłem.
|
|
 |
taka ludzka natura, że możemy mieć dobry przykład, a i tak potrafimy tylko źle wybrać, robimy mnóstwo błędów, tracimy głowę dla zmysłów, chcemy być coraz mocniejsi, myślimy, że to droga mistrzów.
|
|
 |
najwyższa pora wyciągnąć zioło z wora, wyciągnąć z niego morał, zobaczyć świat w innych kolorach.
|
|
 |
pozwól, że spokojnie odpłynę, a Ty znikniesz razem z dymem.
|
|
 |
i znów mówi mi twój głos, twój zapach szepta chodź, chodź masz w sobie coś co sprawia że ci nigdy nie odmawiam.
|
|
|
|