|
mogę myśleć, że wrócisz. lubię każdą formę skazywania się na cierpienie.
|
|
|
nasze pożegnanie było jak moment, kiedy kończy się najpiękniejszy dzień życia, w którym słońce zachodzi za horyzont. zapadała coraz intensywniejsza ciemność, zakradała się w każdy zakamarek serca. jednak było coś, co podtrzymywało przy życiu. słaby blask każdej gwiazd - on dawał nadzieję na to, że wrócisz, że rozświetlisz moje życie na nowo.
|
|
|
powinieneś być teraz przy mnie.
|
|
|
żałuję tylko jednego - że nie jest moją rodzoną siostrą.
|
|
|
chciałam być twarda. niczego tak bardzo nie pragnęłam jak tego, by doprowadzić serce do normalnego stanu, odgrodzić się od przeszłości, otworzyć serce na nowe, lepsze uczucia. nigdy nie sądziłam, że tak toksycznie na mnie wpłyniesz. zatrułeś moje myśli dobrze wiedząc, że antidotum nie istnieje.
|
|
|
mężczyzno! jeśli kobieta Cię nienawidzi, musiała Cię kiedyś kochać.
|
|
|
moje serce oplotła dzika miłość. jak drut kolczasty wbiła się w każdy jego cal.
|
|
|
pokochałam go mocno. mocniej, niż mogłam sobie to wymarzyć.
|
|
|
uśmiech nie przynosi ulgi.
|
|
|
miłość do niego wywoływała niezwykłe ciepło w okolicach płuc. jak lawa wulkaniczna wpływała do mojego serca.
|
|
|
jego dotyk - jak delikatne muśnięcie skrzydła motyla.
|
|
|
cierpię nawet wtedy, kiedy jest ode mnie oddalony tylko o kilkanaście centymetrów. pragnę chłonąć jego usta, chcę tulić jego ręce, szeptać jak bardzo kocham jego uśmiech. kurwa, ciągle zapominam, że on nie należy już do mnie.
|
|
|
|