 |
nic nie irytuje mnie bardziej niż facet, który wyznaje Ci miłość, a na drugi dzień udaje wielce obrażonego bo powiedziałaś 'dzieńdobry' do przystojnego Pana z warzywniaka. jednak nic nie przebije potęgi głupoty, kiedy dasz mu kosza, a na drugi dzień będzie udawał, że to facet ma w sklepie niedobre buraki, a ta ogólne oburzenie nie miało z Tobą nic wspólnego.
|
|
 |
[cz.1]podekscytowana podbiegła do drzwi, słysząc ówcześnie pukanie. wszedł do mieszkania, zakrywając twarz dłońmi. nie zwróciwszy na to uwagi, zaczęła skakać czując przepełniającą ją euforię. - upiekłam Twój ulubiony sernik. pamiętasz, kiedy za pierwszym razem się spotkaliśmy to właśnie tak uroczo go zjadałeś i ... - zamknij się! - krzyknął. - mam w dupie jakiś sernik, rozumiesz?! - popatrzył na nią rozgoryczony. uklękła obok krzesła na którym siedział. - brałeś. - powiedziała chwytając jego twarz w dłonie. - znowu brałeś. ale przecież obiecywałeś ... - takie obietnice, są nie do dotrzymania, maleńka. - powiedział zaciskając zęby. - musisz się idź leczyć. tak dłużej być nie może. - że co?! będziesz mi mówiła co mam robić?! zapomnij. zapomnij o mnie, o moich dragach. wymiękam. - powiedział, podnosząc się z krzesła. - chce Ci pomóc, rozumiesz? - powiedziała z troską w głosie. - pomożesz mi jeżeli przestaniesz się wpierdalać. - odpowiedział.
|
|
 |
[cz.2]- musisz wybrać! ja albo narkotyki! - wykrzyczała po czym zamilkła. bezradnie usiadła na dywanie, chowając twarz we włosach. poszedł do łazienki. zamknął się na klucz. doskonale wiedziała co robi, ale przecież nie chciała się wtrącać. wolała go nie irytować z obawy, że zwyczajnie ją porzuci. minęła niespełna godzina. podeszła do drzwi łazienki i zaczęła pukać. - wszystko w porządku kochanie? nic Ci nie jest? - spytała. nie usłyszała odzewu. zaczęła uderzać pięściami w drzwi i pełna amoku, krzyczeć. - otwieraj rozumiesz! to wcale nie jest zabawne! otwieraj! w końcu wzięła zapasowy kluczyk do łazienki, leżący na górze szafy w przedpokoju i otwarła drzwi.
|
|
 |
[cz.3] - chryste ... - powiedziała, ujrzawszy swoje chłopaka na podłodze, nieprzytomnego. obok niego leżała tylko pusta, już strzykawka. - obudź się, obudź się! - krzyczała, uderzając go w twarz. - masz się obudzić! chwycił ją za rękę. ucieszyła się. - jestem, jestem tutaj kochanie. - powiedziała. wszystko będzie dobrze. nachyliła się nad jego chłodnym ciałem i usłyszała tylko ciche 'wybrałem'.
|
|
 |
mam ochotę wyciągnąć wskazówki z tego cholernego zegara i włożyć Ci je w dupę ku czci pamięci mojego czasu, który zabrałeś mi bezpowrotnie, marnując go na złudne nadzieje. na to, że jesteś księciem na białym koniu, a wodoodporny tusz jest skuteczny.
|
|
 |
Jestem snem,
którego pamiętać nie warto.
Jestem jawą,
którą bólem rozdarto.
Jestem aniołem,
któremu skrzydła połamano.
Jestem szczęściarzem,
któremu uśmiech zabrano.
Jestem domem,
który tylko mi daje schron.
Jestem morzem,
które cierpi każdy sztorm.
Jestem cieniem,
który bezszelestnie ucieka
i pragnie osiągnąć miano człowieka...
|
|
 |
Nie poświęcaj mi czasu tylko dlatego że jesteśmy razem i tak "wypada"!!!
|
|
 |
Idąc po Miłość, spotkałam Rozsądek.
- Zawróć! - rzekł. I pokazał mi przez dziurę w płocie ogród Miłości.
Wśród drzew bez liści i kwiatów bez płatków stali niewidomi malarze, pianiści bez dłoni, milczący mówcy, niemi śpiewacy,
- Co im jest? - spytałam.
- Są chorzy
- Co to za choroba?
- Rozczarowanie
Zawróciłam...
|
|
 |
Gdyby została Ci tylko jedna godzina życia,
i mógłbyś zadzwonić tylko do jednej osoby,
lub tylko z jedna osoba mógłbyś spędzić tą godzinę,
do kogo byś zadzwonił? z kim byś spędził ten czas? ...
I dlaczego jeszcze zwlekasz?
|
|
 |
Panie Boże proszę cie o mądrość, bym mogla zrozumieć swojego mężczyznę. O miłość, bym mogla mu przebaczyć. O cierpliwość, bym mogla znieść jego humory. Nie proszę cie o sile bo by Go zajebała !! xD
|
|
 |
Poraniona idę dalej, ciągle walczę o swoje, ale padnę gdy zabraknie sił.
|
|
|
|