 |
Może i czasem się kłócimy, może i nie zawsze jesteśmy w stosunku do siebie fair, może i nie raz przesadzamy, może i wytykamy sobie za dużo wad, może i czasem mamy siebie dość, ale ważne, że wiemy ile dla siebie znaczymy. Bo nawet jeśli myślimy, że to już koniec, zawsze, ale to zawsze tęsknimy, żałujemy i. I nie wyobrażam sobie, że pewnego dnia, miałoby Cię zabraknąć.
|
|
 |
wyobraź sobie taką scenę : siedzisz w bujanym fotelu na białym ganku małego domku na wsi. Mija 50.rocznica ślubu z siedzącym po Twojej lewej stronie mężczyzną. Dookoła Was biegają wnuki, dzieci przygotowują obiad a Wy po prostu siedzicie z herbatą w dłoni trzymając się za ręce. A teraz zdaj sobie sprawę że przy fragmencie o mężu Ty pomyślałaś o Nim. Teraz się uśmiechasz i rozumiesz, że nie jest Ci obojętny.
|
|
 |
późno już , mimo tego że cholernie chce mi się spać i w oczy śmiało mogłabym włożyć zapałki aby się nie zamknęły muszę coś o Tobie napisać , o Tym jak mi cholernie z Tobą dobrze . chrapiesz już sobie w poduszkę , nie lubię kiedy idziesz spać i zostawiasz mnie samą , choćbym spędziła z Tobą cały dzień i tak mi mało . nie potrafię się Toba nacieszyć , chciałabym cię mieć ciągle przy sobie , nie opuszczać na krok , przytulając Cię mam ochotę udusić , ścisnąć Ci te drobne żeberka bo chwilami nie potrafię panować nad tym silnym uczuciem . to jest dokładnie tak jak z Twoim paleniem , spalisz i po chwili dalej Cię ciągnie , to jest nałóg i ja mam z Tobą dokładnie tak samo , problem w tym , że Ty nie musisz z niego rezygnować , zrobisz to wtedy kiedy będziesz chciał , w moim przypadku jest gorzej jak Cię stracę to na zawsze , nie będzie "nie dam rady, wrócę do tego" ty podczas rzucania palenia mógłbyś czasem pociągnąć chociaż jednego bucha , ja bym nie podeszła i nie musnęła Twoich warg.
|
|
 |
Jak życie może się nagle tak cholernie skomplikować i zawalić? Ci najbliżsi przyjaciele, dzisiaj obrabiają mi dupę. Przyjaźń trwająca po 11-13 lat nagle stała się nic nie wartym wspomnieniem. Dzisiaj przestał się liczyć każdy człowiek. Odeszli, lecz najpierw zbesztali. Pytam, gdzie ta miłość która miała trwać wiecznie? Odeszła za pierwszym zakrętem, przy pierwszym wchodzeniu pod górkę. Odeszła wybierając największy z możliwych skrótów. Gdzie rodzina, która miała być w komplecie? Najpierw się rozjebała a później zaczęła się rozpierdalać po świecie. Gdzie do cholery ten sens, życia który podobno odnalazłam? Nigdy go nie spotkałam. Bez sensu można żyć? Moze i można ale po co? Co nam to da? Czasami lepiej pójść na najbliższe tory, kładąc się na szynach z telefonem w ręku zadzwonić do najbliższej ci osoby, zaśmiać się i słysząc nadjeżdżający pociąg krzyknąć "Spierdalajacie właśnie się uwolniłam".
|
|
 |
nigdy nie ignoruj osoby która kocha i martwi się o Ciebie, bo pewnego dnia możesz zrozumieć, że straciłeś księżyc podczas łapania gwiazd..
|
|
 |
To dzięki Tobie mam dzisiaj więcej, nie potrafię wyrazić jak bardzo kocham Cie sercem, nie potrafię dobrać słów do tego co czuje, nie potrafię powiedzieć jak bardzo Ci dziękuje.
|
|
 |
bardzo fajny happysad na rebel.tiwi o pierwszej piętnaście w nocy i fajna pląsająca ja!
cieszę się z moich nowych cudeniek, patrz butów, no i urządzam małe prywatne święto z powodu powrotu moblo do życia! *fanfary*
mamy dwa kwadranse po pierwszej i robimy fondue z piankami, nasza dieta idzie niebiańsko dobrze, wszyscy to wiedzą.
paćka wyżera czekoladę, zła, oj, zła. a niech żre, w depresji jest dziewczątko w końcu.
usunę się teraz z mej pozycji niekoniecznie strategicznej, patrz : z kanapy z palącym laptopem na kolanach. adieu, mon cher. // staroć z 25 lipca. o-em-dżi.
|
|
 |
jest sobie 7:41.
piję kawę i usiłuję odgonić od siebie natłok myśli, wspomnień rzucających mi się na szyję.
nie wiem gdzie jestem, nie wiem co robię, nie wiem co czuję. chcę odejść daleko stąd. zniknąć, uciec, znaleźć odrobinę szczęścia w tym pokręconym, marnym żywocie.
szlag by to. sama przed sobą nie potrafię się przyznać do tego, za czym tęsknię. kursor mruga do mnie z częstotliwością raz na sekundę a ja patrzę jak zahipnotyzowana. co robić, co robić, co robić?
psychodelicznie wiruje świat. błyszczą moje myśli.
po policzku spływa paląca łza, a kawa się skończyła. zaczyna padać. rozkosznie. "a ja gapię się w zaplute deszczem okno, widzę jak, znika Rynek, znika Stare Miasto, słyszę jak tylko dzwoni szkło o szkło... gdzie jesteś?"
dobre pytanie. tyle, że ja na nie odpowiedzieć nie zdołam.
7:53. kursor mrugnął już 720 razy. puszcza oczko i czaruje. zaczaruj mnie i Ty.
przyjedź.
wróć.
zostań.
BĄDŹ.
|
|
 |
"-ej idziesz na lola?
- no idę.
- to chodź za dom." // z Karoliną.
|
|
 |
zwiążcie mnie. zamknijcie w białym pokoiku bez klamek, z miękkimi ścianami.
|
|
 |
bite her lip and lick her neck.
|
|
 |
mózg lewym uchem wypływa, ciepłym strumyczkiem moczy bark, łaskocze, malując fantazyjne wzory na obojczyku.
|
|
|
|