Jak życie może się nagle tak cholernie skomplikować i zawalić? Ci najbliżsi przyjaciele, dzisiaj obrabiają mi dupę. Przyjaźń trwająca po 11-13 lat nagle stała się nic nie wartym wspomnieniem. Dzisiaj przestał się liczyć każdy człowiek. Odeszli, lecz najpierw zbesztali. Pytam, gdzie ta miłość która miała trwać wiecznie? Odeszła za pierwszym zakrętem, przy pierwszym wchodzeniu pod górkę. Odeszła wybierając największy z możliwych skrótów. Gdzie rodzina, która miała być w komplecie? Najpierw się rozjebała a później zaczęła się rozpierdalać po świecie. Gdzie do cholery ten sens, życia który podobno odnalazłam? Nigdy go nie spotkałam. Bez sensu można żyć? Moze i można ale po co? Co nam to da? Czasami lepiej pójść na najbliższe tory, kładąc się na szynach z telefonem w ręku zadzwonić do najbliższej ci osoby, zaśmiać się i słysząc nadjeżdżający pociąg krzyknąć "Spierdalajacie właśnie się uwolniłam".
|